18:32:00

Rok 2019 Rokiem Dystansu

Rok 2019 Rokiem Dystansu

2019 rok ogłaszam Rokiem Dystansu. Rokiem dystansu do Siebie, rzeczy i ludzi...  do swojego wieku, kilogramów ciała, zmarszczek przy oku, do całego wyglądu... Do ludzkiego osądu (a niech tam gadają co chcą)... Do swoich umiejętności... Nie wszyscy wszystko potrafią... I nic w tym złego. Do rzeczy... Bo nie są tak istotne jak zdrowie czy miłość. DYSTANS przywróci Wam poczucie własnej wartości, da wolność. A to spowoduje, że będziecie silniejsi w walce z różnymi trudnościami życiowym i szczęśliwi z tym co macie TU i TERAZ. No nie bądźcie tacy poważni... Śmiejcie się! Na zdrowie!

 Całuję i ściskam Was 
 Stara Kobieta i moje młode ja 😉





16:42:00

Alfabetyczna analiza grudniowa i***

Alfabetyczna analiza grudniowa i***


Wreszcie! znowu! nie do wiary!... grudzień już mamy... a z nim zmiany, zmiany. Radość przynosi ten miesiąc, bo narodziny, więc szczęście... ale też pogrzeb starego, na co też ludzie się cieszą. Jedno przychodzi, drugie odchodzi i radość ta sama? A przecież już za te dwanaście miesięcy, to co za chwilę tak hucznie witane...  z ulgą będzie żegnane.

Mam zamiar tym tekstem, wyprowadzić Was z błędu, że grudzień, a zwłaszcza jego końcówka to jakiś wyjątkowy dla życia czas.
Tak nie jest! Każdy wiek, każdy czas jest wyjątkowy jeśli dotyczy nas i kalendarz absolutnie nie ma w tym nic do rzeczy.

Życie to łańcuch składający się z wielu ogniw. Te ogniwa większe i mniejsze są... dla każdego inny jest ich ciąg... z mniejszych, większych, słabszych, mocniejszych, matowych i lśniących... składa się on. Jeszcze do tego ograniczona długość  jest jego i dla każdego przeznaczona inna zupełnie.
Mam świadomość, że i ja - nie mam nieskończonej możliwości obchodzenia Tego Dnia... toż nie pałam entuzjazmem z przyjmowania go.
Zacznę nietypowo od N, choć w środku to N, bo ono wydaje mi się najważniejsze jest i reszta alfabetu też z N wynika :-))

- N - Nakazów nie znoszę, a ogólnie tkwi w większości z nas... zwłaszcza tej młodszej części - taki przekaz z nakazem połączony, by w dniu kiedy stare odchodzi, a nowe się rodzi... bawić się na potęgę i jeszcze w oprawie cudownej, w złocistych szpilkach, i odlotowym garniturze. A ja bawić się mogę o każdej, ale przeze mnie wymyślonej porze. Wtedy gdy ja, nie kalendarz czuję taką potrzebę. Kalendarz nie czuje, kalendarz pokazuje... daty... nic więcej.

- A - Absurdem jest myślenie, że Nowy Rok wszystko zmieni. To symbol jedynie. Zmieni tylko cyfrę dotyczącą długości naszego życia... reszta zależy od nas i danych nam okoliczności, z którymi sami musimy zmagać się... padać, wstawać, otrzepywać się i na nowo wznosić ponad wszystko ;-)
- B -  Bilans - kluczowe słowo grudniowe... straty i zyski do policzenia. Ale nie u mnie... u mnie nie! Nie liczę ich. Teoretyczne straty w rezultacie przyniosły mi na dobre zmiany. A zysk, który na chwilę życie mi umilił, okazał się fałszywym...  Suma summarum, to kolejne doświadczenia... ale one miesiąc w miesiąc mnie nawiedzały... wcale do grudnia nie czekały. A ja nie będę jak to się mówi: zbierać je do kupy i jakieś szczególne wnioski z nich wyciągać. Niepotrzebne mi te rachowania, a z nich może dodatkowe  troski. O nie! Mam ich bez tego odpowiednio dużo :-) Skupiam się na tym co w tej chwili...
- C - Cele... dla ich wytaczania sobie niepotrzebne są święta, ani specjalne daty... zacząć się zdrowo odżywiać, przestać palić i smutkami zadręczać - można było od wczoraj, można od dzisiaj, ewentualnie najpóźniej od jutra... nie trzeba czekać na śnieg i błyszczące lampki, bujające na sztucznym lub pachnącym lasem świerku lub innej jodle. Zresztą jeśli o mnie chodzi to nie paliłam, nie palę i nie zamierzam, a co do innych spraw, to załatwiam je na bieżąco... aktualnie jestem zakochana... co wcale nie znaczy, że jutro też tak będzie ;-))
- D - Deja vu - co roku, tym samym ludziom te same krzywdy wybaczamy, albo liczymy, że oni nam wybaczą je... albo już nie ma ich koło nas i to jest jeszcze gorsze. Puste miejsce przy stole zamienia radość w smutek... kto tego nie przeżył? Mało kto.
E -Ekspresowa pożyczka świąteczna. Reklamy w radiu, telewizji i na ulotkach zachęcają do pożyczania pieniędzy, żeby święta były wypas. Odradzam korzystanie z takiej pomocy... po świętach też trzeba żyć... a taka pożyczka może przybliżyć nas do problemów i faktycznego głodowania. Święta są dla nas... nie my dla świąt, więc bądźmy rozważni w planowaniu wydatków. Atmosfera przy stole zależy od ludzi przy nim zasiadających nie od ilości jedzenia.
- F -  Flakon perfum... Chanel nr 5... pierwszy mój perfum... pierwszy prezent pod choinkę od mojego męża... i pierwsza filiżanka wypita z nim kawy...  przedtem nigdy kawy nie piłam... grudzień 1976 rok... Najważniejszy mój grudzień.
- G - Gwiazdor - taki facet z wielkim brzuchem, długą brodą, śmiejącymi oczami jak u dziecka, który przynosi prezenty, ale też ma rózgę na wszelki wypadek gdyby spotkał niegrzeczne dziecko. Kto  słyszał o jego dzieciństwie? Zadziwiający jest... zawsze stary i żyje tylko w grudniu...  Dzieci piszą do niego listy i proszą o wymarzone rzeczy. Aczkolwiek najważniejszy prezent już od swoich rodziców dostali - życie... tu Gwiazdor ich nie przebije ;-) Gadżety, gadżety... z upływem czasu zmniejsza się na nich zapotrzebowanie. Zwiększa na święty spokój. (A myślałam, że nigdy tego nie powiem ;-))
- (c)H - Choinka - pod nią prezenty. Lista prezentów, które chciałabym dostać pod choinkę nigdy nie była zbyt długa i przeważnie dotyczyła rzeczy, których nie da się kupić za pieniądze. Los mi sprzyjał, bo nawet gdy byłam na samym dole, to odbicie dostawałam takie, że znowu spadałam na cztery łapy ;-) Teraz przydałyby mi się ze dwie łapy więcej, by stabilniej spadać bym mogła... a najlepiej, żebym sobie już tak wygodnie siedziała i tylko radość rozdawała, taka "przeterminowana" wróżka :-)dobróżka :-)
- I -  Imponderabilia świąteczne... tych w grudniu jest szczególnie wiele... to one … zielone igły, oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, papier złocisty w białe bałwany z czerwonymi nosami, kolędy, pośpiech... ale też tęsknota za byłymi już grudniami, serpentyny, światła... ale też smutek gdy ktoś samotny w tym grudniu... nieuchwytne, niby widoczne, ale nie dające się zmierzyć i zważyć - emocje tworzą magię  takiego samego jak inne miesiące - miesiąca grudnia. Tyle, że naznaczonego przez Święta Narodzenia Dzieciątka małego... pogrzebania Starucha roku byłego i witanie nieznanej przyszłości.
- J - Jedzenie to ważny element grudnia... smakołyki dodatkowe z okazji świąt przygotowane, nieraz zupełnie ponad miarę. Przyjemność oka i brzucha jednocześnie... chociaż dla tego drugiego czasem owa rozpusta kończy się boleśnie. Ale najistotniejsze to, żeby te wyjątkowe potrawy jeść wspólnie z miłymi sercu osobami. Słyszałam gdzieś zdanie, że nie należy jeść zbyt dużo, bo bramy raju są wąskie :-) 
- K - Konflikty wcale nie pękają w obliczu świąt. Na tę chwilę bywają zasypywane... a nieszczere życzenia, bycie z ludźmi, których nawet się nie lubi, ale tak wypada... mierzi mnie ta obłuda ubrana w maskę miłości. I do tego Karp, który musi umrzeć, żeby sprawić innym przyjemność. W ciągu całego roku śmierć innych ryb w ogóle mnie nie zajmuje, ale ta jest niezwykle symboliczna i o jej ludzkiemu odbieraniu życia wiele się czasu poświęca w mediach... właśnie przed świętami. Smutna hipokryzja skądinąd radosnych świąt.
- L - Ludzie - bywają biedni, chorzy, bezdomni... w grudniu panuje tendencja do im pomagania... szlachetne paczki, specjalne prezenty, wspólne śpiewanie kolęd, ogólne zainteresowanie... datki, niezwykłe dodatki do ich "niezwyczajnego" przeżywania życia. A jest jeszcze styczeń, kwiecień, sierpień i inne miesiące... i gdzie ta troska, te teksty o szacunku, miłości, wspomaganiu... Oni żyją też w innych miesiącach i potrzebują światełek podczas całego roku. Grudzień ma w sobie hipokryzję jak żaden z miesięcy... udaje ciepło... gdzieś ma lipcowe zimno, które też potrafi być dojmujące.
- Ł - Łakomstwo - Zwłaszcza w grudniu przez tak wiele okazji staje się wręcz  nieposkromione, a potem  tylko narzekanie, że sukienki czy garnitury po prostu źle skrojone ;-) i do wymiany na większy rozmiar gotowe. Ja też jestem łakomczuchem tylko w innym wymiarze... jestem łakoma wciąż życia i do tego w słodkim, takim łasuchowym ujęciu :-))…  i pora roku nie ma tu żadnego znaczenia. Grudzień mnie nie zniechęca swoimi podsumowaniami, zimnymi wieczorami... cieszy, że znów  kolejnego udało się dożyć... i do dożycia następnego nakręca :-)
- M - Motywacja... początek  nowego roku może być dla niejednego motywacją do wprowadzania w swoje życie bardziej niż zwykle konstruktywnych zmian... Jeżeli nie mamy innej, to warto choćby ten moment wykorzystać, żeby coś dobrego dla siebie zyskać.
- N - (już było na początku ;-))
- O - Optymistyczny w zamierzeniu jest to czas i nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do tych wszystkich przygotowań, radosnego oczekiwania... pragnę jedynie wykazać, że życie jest też po świętach i do każdego dnia tak się przygotowywać jakby to był ten najważniejszy, w którym trzeba postawić kropkę... 
- P - Pogoda ducha to najważniejsze czym możemy obdarzyć naszych gości przy stole. Od niej jak od niewidocznej szyby odbijają się wszystkie złe emocje i wtedy dobra atmosfera jest gwarantowana, i nikomu nic nie zaszkodzi... nawet łypiąca złowrogo teściowa ;-)
- R - Radość (z Nowego Roku)… z tego, że wszystko mija, jest dla mnie co najmniej niezrozumiała i dość osobliwa. Że mam się cieszyć, że starsza będę i krok mi bliżej do chwili straszenia facetów niż ich uwodzenia :-)) ? Uuuu ;-) Ten Świąteczny Dzień, to dzień reprezentujący przełom - uświadamiający przemijanie - z każdym takim dniem zmniejsza się odległość między tym dniem, a dniem naszej śmierci. Nie widzę powodu, żeby się cieszyć. W tym przypadku nieśpieszno mi do mety :-)
- S - Szczęście to nie tylko te dni, kiedy wszyscy siadają wokół jednego stołu, na którym na półmisku karp w galarecie i uszka w barszczu pływają... to również te wieczory gdy sami jesteśmy w domu, ale telefon dzwoni, a w nim troskliwy głos pyta: co u nas i czy może nam w czymś pomóc (?)
- T - Toasty - Wszystko co było odłożyć w niebyt i czcić toastem za przyszłość, za zamysł, że ma być dobrze. Przedwczesną uciechą gloryfikować, to co jest tajemnicą... to nierozsądne. Z drugiej zaś strony z optymizmem należy patrzeć w przyszłość, ale nie przekreślać wszystkiego byłego... kto nie ceni przeszłości nie jest godzien teraźniejszości i prawa do przyszłości.
- U - Udawanie... to pasuje do grudnia... jedni udają, że są mega dobrzy, inni, że jest im mega dobrze... jedni, bo tak wypada; drudzy, by kłopotu nie sprawiać. Bo to czas specjalny... jakby nic nie miało być potem.
- W - Wiara. Towarzyszy grudniowym świętom... to święta, które dają nam odwagę i wierzymy, że odtąd wszystko co złe, na dobre się obróci. I tak co roku pozytywnie się nakręcamy. Teraz tylko chodzi o to, żeby utrzymać się w tej wierze jak najmocniej i nie zwątpić, gdy nadejdzie słabsza chwila.
- Z - Ziarnko. Ziarnkiem piasku wśród innych ziaren piasku dni, nazwałabym Dzień Pierwszy Nowego Roku... może bardziej błyszczącym przez nadanie mu przez nas większego znaczenia... ale nic ponad to... 
- Ż - Życzenia, bo okoliczności specjalne są... biały obrus, świece płonące, jadła wszelakiego gałązkami świerkowymi ozdobione pełne stoły... do tego opłatek cieniutki, biały jak śnieg... wszyscy, wszystkim życzą jak najlepiej. Doprawdy? A dlaczego nie dzień wcześniej? Z własnej, niewymuszonej przez świąteczne, tradycyjne dni, w kalendarzu na czerwono zaznaczone... A może tak codziennie, jednej, nawet nieznanej osobie... przysporzyć uśmiechu, pomóc zupełnie bez powodu, a nie szlachetnym być z "Okazji"... Życzenia grudniowe to takie same słowa jak te w lipcowe czy sierpniowe dni... mają tylko inną oprawę. Nie ma w nich konkurencji. Za jednymi i drugimi szczerość musi iść.

i***
Kochani... Z Okazji Świąt i z Okazji każdego dnia tygodnia przed nimi i po nich... Codziennie Życzę Wszystkim Wam, którzy mnie czytacie, czasem tu zaglądacie, komentującym i obserwującym … życzę byście mieli odwagę w sobie i robili, to na co macie ochotę... to co kochacie... to co robicie najlepiej... dzielili się pięknem i dobrocią... nie utrudniali innym życia, bo nam inaczej się coś wydaje... śmiejcie się głośno i płyńcie z prądem... koncentrujcie na pozytywach. Bądźcie sobą... oddychajcie. Nie pozwólcie by ktokolwiek zepsuł Wam humor. Wszyscy zasługują na radość!




16:59:00

Świetny peeling drobnoziarnisty i ponownie polecam :)

Świetny peeling drobnoziarnisty i ponownie polecam :)

Dzisiaj post łączony - polecę Wam produkt dla mnie (a w sumie mojej córki Alicji) nowy, a także produkty wcześniej już bardzo dobrze nam znane... i przez nas zachwalane :) 

Zacznę może od tego, że drobnoziarnisty peeling Lirene z olejkiem z czarnej porzeczki zniewala swoim słodkim, owocowym, ale przy tym nie mdłym zapachu... Jest owocowo, a przy tym świeżo... słodziutko - prawdziwa magia dla zmysłu węchu :) Producent obiecuje, że z powodzeniem sprawdzi się w pielęgnacji każdego rodzaju skóry. 

To delikatny produkt, który w dużej mierze przypomina po prostu żel z peelingującymi drobinkami. Stosowała go przede wszystkim moja córa, która jest posiadaczką skóry mieszanej... i bardzo sobie ten produkt chwali. Obłędny zapach nie jest bowiem jego jedyną zaletą. Bardzo ładnie oczyszcza i wygładza skórę, pozostawiając ją lepiej nawilżoną i bardziej miękką w dotyku. 

Składnikami aktywnymi tego kosmetyku jest olej z czarnej porzeczki i kompleks hialuronowy. Obie z córką musimy z lekkim wstydem przyznać, że po tym produkcie spodziewałyśmy się raczej bubla niż produktu, do którego Alicja zamierza wracać... tym bardziej, że te powroty nie będą związane z częstym odwiedzaniem sklepów - zarówno tych stacjonarnych jak i internetowych. Peeling nie należy do najtańszych - za 75 ml trzeba zapłacić około 17 złotych, jednak często można trafić na niego w promocji... ale nawet ta informacja nie jest tak istotna w obliczu tego, że jest niesamowicie wydajny! Na umycie całej twarzy, szyi i dekoltu wystarczy zaledwie zużyć kroplę... no maksymalnie dwie :) 

Wspaniała wydajność i działanie! Bardzo, bardzo polecamy!




Maseczki peel off od Lirene stosowałam już dawniej... teraz do nich powróciłam... i znowu jestem bardzo zadowolona :) Moje odczucia się nie zmieniły, a do poznania tamtych... zapraszam Was tutaj: http://starakobieta-i-ja.blogspot.com/2017/12/maseczki-lirene-przeglad.html?m=1  Tam też przeczytacie o 9 innych maseczkach Lirene :) 
Ciekawe? Zapraszam!

17:18:00

O miłości, o zakochaniu... indywidualne (ALFABETYCZNE) wrzutki Starej Kobiety.

O miłości, o zakochaniu... indywidualne (ALFABETYCZNE) wrzutki Starej Kobiety.

O miłości, zakochaniu - już tomy napisano, wierszy nawymyślano i piosenek wyśpiewano, muzyki ponagrywano, seriali ponakręcano. Bo miłość jest ciągle nie do końca poznana, a przez wszystkich bardzo oczekiwana. Miłość jest  tym najlepszym, co może spotkać człowieka. Skupia w sobie słuch, wzrok, węch, dotyk, smak.

W każdym wieku inaczej jej się doświadcza, inaczej przyjmuje i inaczej komuś daruje. Jednakże w dorosłym już wieku...  można być w niej albo cymbałem brzęczącym, albo kimś doskonałym... pośredniej drogi już nie ma.

Żeby nauczyć się miłości trzeba najpierw być kochanym. I tu, ten dar, umiejętność, zmysł - wynosimy z domu. Dzięki nim, my jeszcze nie umiejący mówić wiedzieliśmy do  kogo się przytulić. Tak jak potrafimy patrzeć i dostrzegać piękno świata poprzez nasze oczy... tak jak docenić upojną muzykę dzięki słuchowi naszemu... tak dzięki sercu - potrafimy przyjąć miłość... i co najważniejsze! Obdarzać nią innych. Takie to proste? Nie bardzo! Tak jak nie  da się połknąć obiadu, tak miłość trzeba przeżuć dokładnie, przetrawić, by dobrze poznać jej smak i cieszyć z wartości jakie nam dostarcza.

Miłość jest niejako zakodowana w nas, ale to my, żeby korzystać z niej w pełni, po to by szczęśliwym być na tej ziemi... my sami ten diament musimy oszlifować, tak by jak najbardziej doskonała była w nas i z nas na innych się rozprzestrzeniała.

Miałam to szczęście: byłam kochana. I mam je nadal: jestem kochana. Dlatego czuję się jak najbardziej predysponowana... do tego by o tym smaku gorzkiej czekolady i mięty napisać, napisać o niej... dla zachęty. Dla zachęty by mimo, że trudne to uczucie... nie odpuszczać mu i nie dać nikomu przekonać, że można bez niego żyć.

A - Aromat, smak, sens miłości - dojrzewamy i te dozniania się zmieniają, inaczej niż lata wstecz... układają. Jednym z nas to doświadczenie zajmie parę dni by w nim zasmakować, by wiedzieć co najważniejszego w miłości tkwi. Innym zabierze całe lata prób by ją poznać, a innym nie wystarczy nawet czterdzieści by nacieszyć się nią.
B - Brzydką ona może być kobietą i on niecałkiem gładki, a miłość mogą stworzyć najpiękniejszą. Tak ich rozpromieniać będzie, że nikt nie zauważy ich zewnętrznych niedoskonałości i tylko będzie zazdrościć.
Ch - Chorym z miłości może być każdy... ta choroba nie oszczędza ani głupich, ani mądrych i  starych jak najbardziej się ima (na szczęście :-)) Tak chora to ja mogę być ;-)
C - Czas miłości może zatrzymać tylko śmierć.
D - Dezorganizuje życie... niby wszystko jest takie samo... Uczymy się, pracujemy nawet te same potrawy jemy, które przedtem... przed faktem zakochania... nim miłość nas powaliła na kolana. A jednak coś się zmieniło tak, że inaczej smakuje nam świat. A jak? Każdy ma inne doświadczenia.
E - Egocentryzm jest wtedy, gdy koło Ciebie stoi ktoś, kto wiesz, że kocha Cię i Ty też kochasz tę osobę, ale nie chcesz wyjść ze swojej strefy komfortu. A przecież naturalną cechą miłości jest to, że potrafi ona zmusić człowieka do jej opuszczenia. Nawet wtedy gdy był w niej bardzo szczęśliwy. Opuszczenie tego stanu, stworzenie nowego z drugą osobą, oczywiście za jej nieprzymuszoną wolą i zgodą - to jest wejście (być może... choć już uważa, że na pewno) na wyższy poziom szczęścia. Tak się buduje dobre - nie tylko miłosne relacje. 
F - Fantazja - ani o wschodzie, ani w południe, a już na pewno nie w nocy - nie może jej zabraknąć. Bez niej miłość nie ma smaku. Ona dodaje pieprzu. Ubiegły wiek. Już nie noc, jeszcze nie rano. Mąż budzi mnie i wyrzuca z łóżka. - Ubieraj się. Jedziemy na wycieczkę.
- Ale ja muszę do pracy - opieram się wodząc za nim zaspanymi oczami.
- Zadzwonisz, że będziesz później. W końcu jesteś szefową. - dodał tonem nieznoszącym sprzeciwu.\
Nie do końca ubrana, poddałam się jego woli i wpakowałam się do samochodu. Zbyszek uśmiechnął się zagadkowo. Niewiele po drodze rozmawialiśmy. On jechał. Ja przysypiałam. Po trzech godzinach szybkiej jazdy znaleźliśmy się nad morzem. Była wczesna pora, nikogo, ani żywej duszy - piękne odosobnione miejsce.  Do tego kocyk, kwiaty, koszyk z frykasami. Spojrzenia, dotyki i upojny seks w piasku i morzu. Gdy wróciłam do biura, pracownicy pytali z uśmieszkami gdzie byłam... skąd tyle piasku sypie się ze mnie.
- Było fantastycznie - odpowiedziałam tylko enigmatycznie i tajemniczo. Pojechaliśmy tylko po to, żeby się kochać na plaży- to była ułańska mojego męża - fantazja. Przyprawa naszej miłości, bez niej nie byłaby pełna.
G - Gardło - ono zasycha w momencie gdy on (albo ona oczywiście;-)) odzywa się do Ciebie  w czułym komplemencie.
H - Hamulec - to jest dobre urządzenie spowalniające, zatrzymujące. Ale w miłości hamulec może być groźny, pozbawiający nas swojej tożsamości. Jeśli hamuje nasze dążenie do wyrastania nam skrzydeł z pleców - by unieść się ponad wszystko, rozwijać i spełniać swoje indywidualne pragnienia. Miłość nie może być hamulcem, ma być bezpiecznym pedałem gazu na najwyższym biegu. Wtedy jest szczęście? 
I - Idealna miłość nie istnieje. Jak idealna pierwsza randka, co to może być idealna wpadka. Bo w kobiety postrzeganiu - Ona chciałaby patrzeć w jego serce, a on żeby patrzył w jej iskrzące się oczy... a nie od razu z łapami pchał się do obmacywania jej pupy. I z kolei On? Sami wiecie - rozumiecie - co do mnie, to przeżyłam  miłość spełnioną i miłość niszczącą. Żadna z nich nie była dobra, ani idealna, ani też zła. Te doświadczenia ukształtowały mnie i wzbogaciły. Kłaniam się im obu.
J - Jaja w miłości być muszą i to pod każdym kątem. Jaja - to facet teoretycznie mieć musi ;) Czasem zdarza się, że ona - kobieta ma ich więcej. Albo, że ona to dopiero ma jaja, a on niekoniecznie. Tak czy owak - jaja być muszą. Bo też bez żartów, przekomarzań, życia na względnym luzie, lecz bezwzględną odpowiedzialnością odpowiedzialnością za siebie nawzajem - bez tego w miłości się nie obędzie.
K - Kocha, nie kocha ... zastanawianie się. Moja przyjaciółka twierdzi, że kocha to miejsce między kolanem, a stopą. Nic więcej ;-) Po tym słowie niech on się spręży i pokaże coś więcej ;-)
L - Leniwym nie sprzyja miłość, bo to jest uczucie, o które ciągle trzeba zabiegać... pielęgnować i osobie przypominać. Bo nic nie jest dane raz i na zawsze i z miłością też tak jest... a jakże :-)
Ł - Łatwiej jest w miłości cieszyć się tym co teraźniejsze niż spierać się o to co było przedtem i jeszcze lekkomyślnie zachłystywać ledwie marzeniami o przyszłości.
M - Miłość jest wtedy najprawdziwsza, gdy kochamy osoby, które na nic kompletnie nie mogą się nam przydać... a wprost przeciwnie przysparzają nam kłopotów ;-)
N - Nic dwa razy się nie zdarza i taka sama miłość się nie powtarza. Kilku doświadczyłam, każda inaczej się do mnie mizdrzyła. To chyba nie były miłości, tylko namiętności. Ta prawdziwa niewiele mówiła i mnie lubiła, a nie tylko słowami chołubiła. Ludzie o wiele lepiej porozumiewają się za pomocą słów, które znają... te słowa określają nazwy i zjawiska, a nie nazywają symbolicznie.
O - Odpowiedzi. Są wtedy gdy zadajemy pytania. Gdy mi na kimś zależy nie zadaję pytań, na które nie oczekuję prawdziwej odpowiedzi i gdy one zupełnie mnie nie obchodzą. Rozmawiam tylko o tym co mnie zbliża do tych osób. I tylko wtedy gdy one też tego chcą.
P - Przed i Po. Ona i On. Ona Przed to urocza żabka... Po, to już stara ropucha. Przed Ona to skarb... Po; zwyczajna skarbonka. Przed On pokazuje ząbki... Po już tylko szczerzy kły. Uważaj złotko, bo tam leży błotko - tak mówi On do niej na początku. Po: uważaj ślepoto, bo włazisz w błoto. Przed, to Ona kusi... Po, to Ona nie musi. Przykłady te można mnożyć, ale tak być nie musi. Miłość wszystko przetrzyma, ale my nie musimy poddawać je takim próbom, że przestaniemy być tkliwi i mili, dla siebie nawzajem.
R - Rozum w miłości bywa wyłączony. Nie zawsze to co serce czuje, rozum w słowa przyoblec umie. I dlatego czasem ta miłość tak niezrozumiała jest. Jeśli jednak na rozumie będziemy się opierać w tym uczuciu, to nie będzie to prawdziwe... raczej układ jakiś.
S - Seks - łączy się z miłością choć istnieje też bez niej. Miłość nie sprowadza się wyłącznie do zaspokajania popędów... jeszcze trochę przyjaźni mieć powinna w sobie. Wtedy gdy młody człowiek staje się stary to przynajmniej... to przynajmniej nie czuje się zagubiony... wie na czym stoi... na trwałym fundamencie tego co wypracował przez lata. Lubienie, troszczenie się, zrozumienie połączone z wygibasami ;-)... nie one same.
Ś - Ślepa miłość być potrafi... jedna mnie tak zaślepiła jak poranne czerwcowe słońce, choć to w lipcu było. Zamknęłam ją w dłoni jak motyla, który na chwilę na niej przysiadł. Nie chciałam otworzyć tej dłoni.  Nie zwracałam uwagi na to, co inni mówią... kochałam pomimo wszystko co usłyszałam, a potem (co gorsze jeszcze) pomimo tego czego doświadczałam. Byłam jak w ciemnych okularach... gdy je zdjęłam Stara już byłam, ale jeszcze zdążyłam zrozumieć (a na zrozumienie nigdy nie jest za późno;-)), że życie w siódmym niebie to nie jest prawdziwe życie. W miłości trzeba opierać się na prawdzie i tej nie może zabraknąć w żadnym związku. I wtedy może nie będzie tak kolorowo, ale można wtedy odkryć (kiedyś) jeszcze większe szczęście.
T - Tajemnica, potrzeba prywatności to jest prawdziwa miłość... kupiona przez internet... na dyskotyce przypadkowa, czy gdzieś przy leśnej drodze trafiona... to nie miłość! To "kochanie"? Nie! To próbowanie. To czasem też dramatyczna chęć zostania dostrzeżonym. Nikt nie chce być sam. Stąd u młodych i nawet starych... te dowcipy, uśmiechy, gesty, które odgrywamy by nie zostać sami.
U - Umrzeć można za życia, gdy odejdzie ktoś kochany i tego nie da się wytłumaczyć... wszystko się zmienia i działa inaczej. Żadne uspokajające słowa nie ukoją... tego się nie da opowiedzieć jak zmienia ta sytuacja życie...
W - Wierność - to przyjaźń. Przyjaźń - to prawdziwość. Nie osuszanie łez tylko zgoda na ich wylewanie. Przywracanie radości życia i dzielenie klapy niepowodzenia. Mieć skarb i broń w jednym... to jest miłość, gdy uczestniczy się w szczęściu i rozpaczy drugiej osoby. I w jednym i drugim jest się tą upragnioną osobą.
Dodałałabym jeszcz spejalne W... Wolność... nikt nie jest własnością niczyją... nie ma takiej prawdziwej miłości, która ma prawo do zabierania wolności... Bez wolności nie ma godności. Tak kochać by nie naruszać godności drugiej osoby... jej tożsamości. Da się :-))
Z - Zranić w miłości można bardzo łatwo. Czasem zwykły drobiazg: jakieś spojrzenie od niechcenia, jedno za dużo słowo do tego wypowiedziane w gniewie, a czasem przejmująca chłodem obojętność, niezrozumiałe milczenie... jakieś nieważne szczegóły... a jednak? Zastanowić się warto zanim sprawi się ból swoją nieświadomością przez zbytnie skupienie na sobie. W miłości warto być na drugim planie... w tedy się od niej więcej dostanie :-)
Żal - Żal łączy się (czasem tak bywa) z miłością... łączy się też ze smutkiem i tęsknotą... a ja nie chcę smutku, więc nie żałuję niczego. I nie będę! Ci kochający mnie, co zeszli wcześniej z tego cudownego świata niż ja - zrozumieją to z pewnością, bo wiedzą, że codziennie o nich wspominam z czułością i radością, że w moim życiu byli. Ci. którzy mnie zdradzili... choć kochałam ich z całej siły... to ich jest kłopot, że mnie nie docenili... Mój żal niczego nie zmieni...

Teraz jestem kochana nie za to kim jestem, ale pomimo tego kim jestem. Szczęściara! Poznałam miłość, ciągle ją poznaję, ciąglę mam apetyt na nią, ciągle jestem nienasycona nią... i wiem, że tak już mi do końca zostanie.

Znajdzie się tysiąc powodów by nie pchać się jednak w żadne miłości, ale miłość jest właśnie jednym z najważniejszych elementów tworzenia własnego szczęścia, więc po prostu... nawet nie wiem jakby nas czasem bolało to uczucie - nie możemy go od siebie odrzucać.





Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger