10:00:00

Pourywane wspomnienia... O Tacie!*


Rosomak,Tomek Wilmowski, Winnetou... borowiki, okonie, ślimaki, Brda, akumulator, powietrze, wilki... jednym tchem tak wypada ze mnie tyle nazw, przedmiotów, skojarzeń wyobraźnia mi wciąż nowe podsyła...

Nie wystarczy liter w alfabecie, żeby napisać o moim Tacie... człowieku, który tak kochał moją mamę, że jestem na świecie. Wiem o tym dlatego, że sam mi ten cud wyjaśnił, gdy spytałam: skąd wzięłam się tutaj, przy tym stole .(?)
Wprawdzie miałam być chłopczykiem w pierwszym zamyśle Taty, ale coś mu nie wyszło do końca i jak stwierdził... trzeba się cieszyć tym darem od Boga (Dorota to imię żeńskie pochodzące z greckiego Dorothea: doron – dar i Theos – bóg).

Tak Tatuś pogodzony z nie do końca dobrze wykonanym zadaniem ;-), ale w gruncie rzeczy szczęśliwy z tego powodu, że ma potomkinię (choć nie potomka ;-) niewiele mówiąc pokazywał mi wiele... nie chodziłam jeszcze do szkoły, a wiedziałam co to rura wydechowa, jak delikatne serduszko mają wiewiórki, o czym świadczą kwitnące kasztany, jak się zakłada robaka na haczyk i jak prawidłowo wykonać spławik do wędki... że okonia można upiec w ognisku i jeść razem z ośćmi... jak wiązać buty by się nie rozwiązywały, w które miejsce przywalić Witkowi, by więcej nie przezywał, i że Bug to rzeka, a Buk to drzewo i jeszcze jest Bóbr rzeka i takie też zwierzę, które oczywiście mi pokazał...

I najważniejsze może (?)... że to nie bajka tylko bzdura wierutna, że wilk zjadł Czerwonego Kapturka ... bo nie ma takiej wielkiej paszczy by cokolwiek połknąć w całości, a do tego jeszcze babcię, to niemożliwe zupełnie, bo wszystko trzeba dokładnie gryźć, żeby nie bolał brzuszek... nie takie wilki straszne jak je malują. 

I jeszcze, że należy ładnie literki, równo pisać,... że charakter pisma jest odzwierciedleniem duszy... i pewności dodaje ładnych liter stawianie, tak jak mocny uścisk dłoni mówi o sile charakteru, o energii życiowej i nie należy mu w żadnym momencie pozwolić osłabnąć... i jeszcze, że trzeba uważać komu się rękę podaje...

Uff... jeszcze jak się gotuje raki i co się z nich je, i najlepiej z masłem, i czosnkiem... jak się kolbę kukurydzy ogryza, i że to zboże... 
... najlepsza kawa jest ta mielona na świeżo tuż przed parzeniem i ręcznym młynkiem, nie żadnym elektrycznym wynalazkiem
... co to są żarna i jak długo żyje jeż, jeśli przedtem "nie wpadnie pod samochód"
... różnica między prawdziwkiem, a szatanem i muchomorem to już banalne po prostu w stosunku do wiedzy jak opatrzyć ranę i zatamować krwawienie z nosa... jak naostrzyć nóż i "absens carens" zapamiętaj sobie – nieobecni nie mają racji i tym sami sobie szkodzą, więc nie unikaj trudnych sytuacji tylko walcz o siebie...

Jedno przypomnienie Taty, przynosi nowe wspomnienie i kolejne wydawałoby się oczywistości... tylko, że wtedy jak Tato był Tatą małej, potem starszej córeczki to nie było internetu, telewizja raczkowała, kino podnosiło się dopiero  - Tato to była empiryczna encyklopedia podawana z miłością i nadzieją w ramionach. 

Jeszcze nieudolnie stawiałam kroki kiedy Tato (którego zawsze nazywałam Tatusiem) czytał mi "Lato leśnych ludzi" Marii Rodziewiczówny. Przygody trzech przyjaciół spędzających lato w głuchej puszczy... Tato czytał od początku do końca i jeszcze raz od początku z takim samym zapałem jakby to czynił pierwszy raz, a za każdym następnym pierwszym razem dodawał coś od siebie o roślinach, o zwierzętach, ptakach...  przygrywał na harmonijce ustnej, na grzebieniu udawał świergot ptaków.

Byłam coraz starsza, bardziej rozumiejąca i do tego gadająca, a Tato niezmiennie nawet czytając mi inne pozycje, zawsze wplatał powtórnie strony z "Lata leśnych ludzi" i przypominał o Rosomaku, Panterze i Żurawiu.

Tomka Wilmowskiego i kangury też poznałam dzięki Tacie, a potem gdy umiałam już czytać, to sama śledziłam jego losy "Na wojennej ścieżce"... "... Na tropach yeti" i brałam udział w "Tajemniczej wyprawie", by znaleźć się razem z nim "Wśród łowców głów" i "U źródeł Amazonki"... wszędzie tam byłam dzięki Tacie, który podsuwał mi te powieści Alfreda Szklarskiego.

Przygody Apacza Winnetou i jego białego przyjaciela Old Shatterhanda nie dawały mi spać i tak pochłaniały, że odgłosy dzieciaków z podwórka, ani wołania mamy na obiad zupełnie mnie nie obchodziły. Wszystko za przyczyną Taty, który czytał mi o "Skarbie w Srebrnym Jeziorze" i ja potem sama podążałam "Przez Pustynię", "Z Bagdadu do Stambułu" i przeżywałam razem z Karą ben Nemzi i jego służącym (też przyjacielem )Halefem przygody w czasie podróży po Bliskim Wschodzie. Dzięki Karolowi Mayowi i Tacie byłam w Ameryce Południowej "Nad Rio de la Plata" i "W Kordylierach", a o Chinach dowiedziałam się z "Testamentu Inków".

Większość tych i innych powieści przeczytałam dopiero w latach 80-tych i 90-tych (bo wcześniej nie było w Polsce dostępnego przekładu polskiego) sama mając już własne dzieci, ale to dzięki temu, że Tato we mnie zaszczepił tę miłość, tę radosną chęć przeżywania niecodziennych przygód i poznawania innego świata niż ten, w którym żyłam.

"Dzieci z Bullerbyn" Astrin Lingren – ich codzienne obowiązki domowe, szkolne; zabawy, figle  zaprzątały mi myśli tak bardzo, że kilkukrotnie powracałam do sympatycznych mieszkańców szwedzkiej wioski. Ta książka w prosty sposób pokazała mi - małej dziewczynce, dodatkowo jedynaczce - jak można wspólnie, w większym gronie... wesoło i ciekawie żyć, szanując się nawzajem mimo niełatwych warunków. Jak ważna jest rodzina, wzajemna pomoc, zrozumienie, odpowiedzialność, współpraca i miłość do natury, do przyrody i zwierząt – to uzasadnienie dobrego życia  znalazłam w tej pogodnej powieści, którą wspominam do dziś, i którą już znałam na wylot, nim w szkole dano mi ją do przeczytania... choć w Polsce wydano ją dopiero w 1957 roku (roku mojego urodzenia ;-)). Ale Tato nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd zdobywał te wszystkie książki, pożyczał od kogoś, zapożyczał się, żeby były w domu... nie sposób wymienić wszystkie. 

Sam Tato mówił niewiele. Cztery lata w obozie jenieckim nad Peczorą, śledzie, sok z brukwi, obierki z ziemniaków, chłód, sponiewieranie ludzkiej godności zamknęły jego radość, otwartość i sprawiły, że do końca swoich dni był bardzo powściągliwym w sobie człowiekiem. Dla mnie - swojej jedynej córki chciał innego, lepszego świata, o tym przeszłym i obecnym nie chciał sam się wypowiadać.  Miał żal w sobie ogromny... kochał przyrodę, zwierzęta i teraz zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to stronił od ludzi... nie miał do ludzi zaufania... kochał ciszę i muzykę (pięknie grał na harmonijce i na mandolinie)... przy mnie nawet śpiewał i Gałczyńskiego cytował.

Na Pannoni (węgierskim, czarnym motocyklu) wciśnięta pośrodku, między rodzicami (potem mi się polepszyło i w przyczepkę mnie wsadzili ;-)) zwiedziłam Polskę od gór po morze, Mazury, Bory Tucholskie, od Szczecina do Białegostoku, od Gliwic do Lublina... ukochane Polesie Taty, Rybojady koło Trzciela w lubuskim - wszystko to dzięki Tacie zobaczyłam. 

Wszystko na co nawet w tej chwili spojrzę, o czym pomyślę... np, aparat fotograficzny... radziecki jakiś, nie pamiętam nazwy... był  z Tatą nieodłączny... Tato wszystko fotografował, co mu mu w danym momencie zaskoczyło w głowie... hodował rybki w akwarium, gadał do nich gdy myślał, że nikt tego nie słyszy i te rozmowy często kwitował  - "dobrze, że mówić nie umiecie"
Nie był idealny... miał mnóstwo(?)... powiedzmy niedoskonałości... ale nie o nich dzisiaj, w końcu właśnie dobiegł końca 23 czerwca – Dzień Ojca :-))

Byłam Jego ukochaną córeczką. Wiem, że był ze mnie dumny, ale wiem też, że inaczej mnie sobie wymyślił... nie do końca wypełniłam jego wyobrażenie.
Na moim ślubie płakał ... pierwszy i ostatni raz widziałam w Jego oczach łzy.
... rób jak chcesz, tylko uważaj jak robisz... tak raz jeden podsumował moje wybory i ani razu jednego nie usłyszałam od Niego złego słowa.
Gdy urodził mu się pierwszy wnuk, to czytał mu od pierwszych dni... to nie zagadka! "Lato leśnych ludzi" i ożywił się ... miał znowu z kim spędzać godziny w garażu, dłubać pod maską Syrenki...

Jak LOS pozwoli to za trzy lata będę w wieku, kiedy Tato umarł, czyli całkiem młody człowiek :-) Nikt nikomu umierania nie zabrania ;-), ale On stanowczo za młodo się z tego świata pozbierał :-)
Miał ciągle marzenia, nigdy nie narzekał, piękny, choć smutny uśmiech i kręgosłup, który dopiero nowotwór przygiął, ale wtedy już wprost do ziemi... nie przed ludźmi... Nim umarł poprosił o papierosa (Jego nałóg)... i był przez chwilę, moment na ziemi, i w niebie jednocześnie... o czym świadczył nagły, świeży blask w jego oczach :-)) 

* Ten tekst bez mody, bez stylizacji, tylko dla Ciebie Tato:-))

67 komentarzy:

  1. Piękny tekst. Mój Tato też odszedł szybko, za szybko ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kim jestem zawdziēczam Tacie... bardzo mi to brakuje... Ale czuję,że jest ze mnie dumny...Ściskam Cię serdecznie😊😊😊

      Usuń
  2. Jeden z piękniejszych wpisów, jakie czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, Dorotko za ten teks i za łzy, który popłynęły w trakcie jego czytania.
    Mój Tato odszedł dziewięć miesięcy temu...
    Tulę mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu... śmierć drogiej osoby to zawsze rana i ona się nigdy nie zabliznia... tylko w tym przypadku używam słowa nigdy.Ściskam Cię serdecznie i B.B.mocno😊

      Usuń
  4. Pięknie napisane...Mój tato odszedł w wieku 55 lat,położył się spać i już się nie obudził.Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo młody człowie... to straszne... choć ja chybabym tak wolała:zasnąć po prostu... Ale tymczasem nie śpię i pozdrawiam Cię goräco i serdecznie😀😀😀

      Usuń
  5. Przepiękne, pełne miłości i tęsknoty wspomnienia. Przeczytałam z prawdziwym wzruszeniem <3
    Pozdrawiam ciepło, Agness :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Tacie mogłabym bez końca,to bardzo ciekawy choć zamknięty w sobie był człowiek😊Buziaczki przesyłam😊😊😊

      Usuń
  6. Cudnie napisane!
    Przywołałaś i moje wspomnienia o Tacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super,że się przydała... Ściskam gorąco😊😊

      Usuń
  7. Pięknie wygladasz , jak makowa panienka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzięki,dziēki... za te panienkę😂😂😂Całusy😊😊😊

      Usuń
  8. Nareszcie jestem u Ciebie...
    Nadrabiam zaległości.
    Wzruszyłam się tak pięknie piszesz o tacie...
    Tak, to prawda, Ci, których kochamy zawsze według nas, odchodzą za szybko...
    Chciałam też przygotować post o moim tacie, tylko ciągle nie potrafię uspokoić myśli w mojej głowie. Ciągle nie jest tak, jak powinno...
    Pozdrawiam Cię mocno, no i muszę to napisać; cudnie wyglądasz na zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słabe to pocieszenie,ale u mnie też nie bywa średnio kolorowo... demony niezałatwionych starych spraw... nieuczciwość ludzi. Ale staram się każdego dnia wyrywać dla siebie coś dobrego... wiem o czym mówisz pisząc o swoich niespokojnych myślach i niestety mam złą wiadomość... poznałam Cię trochę i iem,że to tak szybko się nie uspokoi... tylko pamiętaj:masz dla kogo żyć i dlatego masz obowiązek szczęśliwą być😊😊😊Ściskam😊😊😊

      Usuń
  9. Wzruszające. Mój Tato żyje,ale nie widzę siebie odwiedzającego co na cmentarzu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymaj i pozdröw Tatę😊😊😊Całusy😊😊😊

      Usuń
  10. Nie wszystkie dzieci dzisiaj tak zapamiętają swoich ojców i nie mam na myśli historii...

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałaś fantastycznego Tatę. Mój kochał mnie bezgranicznie, szalał z rozpaczy, gdy lekarze dawali niewiele szans 10- miesięcznej córeczce, której miało nie być po wcześniejszym poronieniu u Mamy. Potem drżał o moje zdrowie i przysiągł sobie, że jak wyzdrowieję, pozwoli mi na wszystko...gdy zmarł, też na nowotwór, włożyłam do trumny wiersz, który napisałam dla Niego. Sorki, jakoś okulary mi zaszły mgłą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też gdy przeczytałam Twoje słowa.Pzdrawiam Cię serdecznie😊

      Usuń
  12. Cudne wspomnienia!Mam podobne - Brda, haczyk, spławik, rura wydechowa, grzyby i wilki. To on nauczył mnie kochać naturę, nie brzydzić się dżdżownic, łapać chwilę :) Myślę, że dzięki niemu mój dom jest pełen zwierząt - przecież to on znosił do domu wszystko co znalazł - jeże, ptaki, bezpańskie psy... na szczęście wciąż jest z nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uścisków To serdecznie i kochaj dopöki jest😊😊😊Serdeczności😀

      Usuń
  13. Kolejny wspaniały tekst... piękne wspomnienia!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wdzięczne i niech Ci kawka makuje😊😊😊

      Usuń
  14. Wzruszający tekst. Ja swojego biologicznego taty nie pamiętam. Zginął w wypadku, gdy miałam 2 lata. Pamiętam za to swojego ojczyma. Zmarł 1,5 roku temu. Różnie między nami bywało, ale brakuje mi Go:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy,że bliski Ci był... Serdecznie pozdrawiam😊

      Usuń
  15. Zastanawiam się jak napisać komentarz, by odzwierciedlił wszystkie moje odczucia... Twój post to jeden z najbardziej wzruszających tekstów, jakie czytałam. Miałaś wspaniałego Tatę i to jest piękne, po prostu piękne, jak o nim piszesz. Myślę że jeszcze nie raz wrócę do tego wpisu... Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo...nie trudno psać prawdę rzeczywistą i odczuwają... Ściskam serdecznie😊😊😊

      Usuń
  16. Wzruszający post. Od razu przypomniały mi się też wędrówki z moim ojcem po lasach, zbieranie jagód, borówek i żurawin, nauka rozpoznawania grzybów... i gra w warcaby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudne chwilę... nie sposób o takich zapomnieć😊😊😊Takie wspomnienia to nasza część... ciężko byłoby bez nich... przynajmniej ja tak mam😊

      Usuń
  17. Piękny tekst, piękne wspomnienia , cudowny Tato i Ty dzięki niemu też cudowna.Mój jeszcze jest z nami, też Go kocham chociaż bajeczkę o lisku i zjączku nieodmiennie zaczynał i... zasypiał ze zmęczenia nie kończąc. Tak więc nie wiem dokąd ten zajączek szedł i co lisek na jego drodze robił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro jest przy Tobie to poproś Go znowuo tę bajkę... ciekawe czy pamięta😉I ucałuj To serdecznie dopóki jest😊😊😊

      Usuń
  18. Piękne zdjęcie, Dorotko i jeszcze piękniejsze wspomnienia. Nasi najbliżsi żyją w naszych wspomnieniach i sercach. Chociaż czasem tak bardzo kogoś brak, to świadomość, że było nam dane cieszyć się wyjątkowymi chwilami spędzonymi z nimi napełniają radością.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Basiu... masz rację,zupełnie tak jest😊Serdeczności😊😊😊

      Usuń
  19. Uwielbiam takie historie, aż łezka w oku się kręci. Ja niestety nie miałam ojca, ale mój mąż jest cudownym tatą dla naszej córeczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TO SUPER... bardzo się cieszą takie wiadomości😊😊😊Całusy😊😊😊

      Usuń
  20. Wspaniałe ma Pani wspomnienia :) O moim tacie również mogłabym mówić wiele, ale póki co, wolę trzymać to wszystko w sercu :) Tatusiowie są wspaniali, bo to oni uczą dzieci życia. Mają cierpliwość, wyjaśniają, tłumaczą, pokazują i zawsze pozwalają na więcej niż mama :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda... Tatusiowie bywają mniej zasadniczy😉Pozdrowionka😊

      Usuń
  21. Piękne masz wspomnienia o Tacie... Dobrze, że je zapisałaś i się nimi dzielisz, bo najczęściej pisze się o miłości do Mam, a przecież naszym ojcom też tak wiele zawdzięczamy...
    Ja też przechowuję swoje wspomnienia o Tacie, w swoim sercu...tyle pięknych wspomnień...i ta tęsknota, która nie mija, mimo iż od naszego pożegnania minęło już tak wiele lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie minie... Ale takie wspomnienia mogą być super motorem w naszym życiu... w moim przypadku tak jest😊zamieniłam tęsknotę na energię do życia😊😊😊

      Usuń
  22. No coż - żałuję, że nie mogę tak o swoim tacie napisać.
    Był artystą i rodzina nie była mu potrzebna.
    Dziękuję Ci za wzruszający tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa różnie.Znam osoby,które ojciec zostawił... przykrości wyrządził... Cóź życie różne płata ... I tu figle,o złe łoo...Pozdawiam Cię serdecznie😊😊😊

      Usuń
  23. Wszystkie książki, które wymieniłaś znam, co prawda nie dzięki ojcu, bo od literatury w naszej rodzinie była matka. Ulubienicą mego ojca była starsza o trzy lata siostra, a ja nie do końca spełniałam jego oczekiwania. Jednak do końca swoich dni pomagał mi i choć tak jak Twój umarł przedwcześnie, to brakuje mi go nie tylko przy okazji Dnia Ojca. Napisałaś wspaniałą notkę i wierzę, że On czytając ją tam wysoko, jest z Ciebie dumny, równie mocno jak był za życia. Wielkie ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że Tato jest ze mnie dumny choć do głowy by mu nie przyszło,że kiedyś będę o nim pisać😊Wdzięcznej dziękuję i pozdrawiam goąco😊

      Usuń
  24. Piękne wspomnienia i wzruszający opis Twojego taty. Mój tata też już odszedł. Nie nauczył mnie tak wielu rzeczy jak Ciebie, ale podnosił na duchu, jak z czymś nie dawałam rady i często chwalił. Całe życie ciężko pracował i nie miał zbyt wiele czasu dla dzieci, ale zawsze miał jakąś pasję. Potrafił naprawić wszystko i z niczego zrobić coś pięknego. Brakuje mi go bardzo, ale tak już się dzieje na tym świecie i trzeba się z tym pogodzić, każdy kiedyś odejdzie. Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby każdy wiedział,że jest w gościnie na tym wielkim świecie może inaczej by postępował... życzyłbym wszystkim takiego przemyślenia,które ciągle jest w mojej głowie.Dobrze,że miałaś dobrego Tatę😊Dobre wspomnienia o rodzicach bardzo do dobrego życia motywują człowieka,a przedtem odpowiedzialnie kstałtujä☺Serdeczności😀😀😀

      Usuń
  25. Wspaniały tekst.Miałaś cudownego tatę.
    Mój zmarł w wieku 54 lat,ale nie mam takich wspaniałych wspomnień jak Ty.Wspaniale wyglądasz.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne,że był i Ty dzięki temu jesteś na tym wspaniałym świecie😊😊😊 Serdeczności😊

      Usuń
  26. Nie wiem co napisać, więc napiszę po prostu - miałaś wspaniałego tatę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Kochana!!!Ściskam Cię mocno😊😊😊

      Usuń
  27. Pięknie i wzruszająco napisałaś o swoim Tacie! Mój też wielu rzeczy mnie nauczył i też odszedł za szybko...

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękne wspomnienia.Twój Tata jest w nich z Tobą. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękne wspomnienia, ja o swoim też mam cudowne wspomnienia /byłam tatusia córeczką/...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tego jedynaczką... trudno o taki drugi egzemplaz😂😂😂Pozdrowionka😊

      Usuń
  30. Jestem w pracy, dziś niedziela spokój więc czytam Twój tekst i nie mogę powstrzymać łez. Z kilku powodów przedewszystkim że darzyliście siebie piękną miłością. Dlatego że Twój Tata zmarł na nowotwór. Niestety moja bliska osoba jest chora co jeszcze bardziej spotęgowało moje łzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby na wszystko mam zawsze odpowiedź,ale nie jem co napisać ul razem... TRZYMAJ SIĘ......!!!

      Usuń
  31. Jaki Twój tato podobny do mojego... Mój też chciał ponoć chłopca ale to mnie kochał najbardziej na świecie, a gdy się potem brat urodził, jakoś nie było im razem po drodze...przynajmniej tak ja to czuję... byłam córeczka tatusia i to jest najpiekniejszy dar, jaki może dostać córka od ojca, który potem najczęściej przekłada się na relacje z mężczyznami, na nasze poczucie własnej wartości w relacjach... Mój też kochał tak bardzo przyrodę, ziemię i ja mam w sobie również tę miłość...Też umarł młodo, miał tylko 48 lat a świat dla mnie od tego czasu już nigdy nie był taki sam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 48 lat?Bardzo młodo zmarł😐Ten świat jużzawsze będzie dla Ciebie zmeniony,ale masz swoje też jedno życie i musisz być szczęśliwa... też dla Niego😊

      Usuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger