19:11:00

Dopóki jestem... cz. 2.(30) zbioru 60 drobiazgów* na 60 urodziny


Dopóki jestem, dopóki trwam moja góra kamyczków istnieje na ziemi. Gdy nieuchronnie przyjdzie po mnie Jedna niemiła Pani, to i góra się rozsypie, choć mam nadzieję, że niektóre jej odłamki zostaną w pamięci innych, i w ten sposób będą też tworzyć ich górę.

Mogłabym swoje życie ułożyć inaczej, postawić na inne cele, wolniej biec, gdy serce krwawi usiąść w kącie i płakać, nie walczyć z bezsennością... pokazać bezwzględność w odpowiedzi na wyrządzoną krzywdę, ale przyznaję: jestem ogromnie zdeterminowana do tego by być... być jak najdłużej, bo dopóki jestem wszystko ma przyszłość, a teraźniejszość choć czasem wściekle mnie gryzie, to przecież ja jeszcze ciągle mam zęby i wiem, że nie mam już czasu na warczenie... ja muszę gryźć! Gryźć, by utrzymać to moje życie, życie smakowite, ale tylko wtedy szczęśliwe jeśli w odpowiedniej harmonii i ładzie będzie przeżywane.

Jestem świadoma siebie, swoich niedoskonałości, pełna pokory wobec świata, wdzięczności ale też świadoma swojej wartości i pełna jeszcze pragnień, wymagań wobec tej chwili, dopóki w niej jestem. 

1. "Balladyna"  Słowackiego na motocyklach – 1976 rok.  Reżyseria Adam Hanuszkiewicz – Teatr Narodowy w Warszawie, moja klasa Liceum pojechała i zobaczyła Bożenę Dykiel w roli Goplany zasuwającej na scenie, na motorze. Do dzisiaj pamiętam swoje ówczesne zafascynowanie. Tak się zaczęła moja sympatia do teatru.
2. Gest Kozakiewicza (Letnie Igrzyska Olimpijskie w Moskwie w 1980 roku) – taki pełny upust temperamentu, pokazanie zwycięstwa, osiągnięcia sukcesu mimo wszystko – kilka razy w życiu i ja powtórzyłam ten gest w stosunku do ludzi, którzy małą wiarę we mnie mieli. Czułam rozkosz iż nie używając słów mogłam wyrazić swój triumf... słów może by i tak nie zrozumieli 😉
3. Kochałam i byłam kochana (nie raz). O nic (tych mężczyzn) nie pytałam (bo kochałam), a potem jak ten Zabłocki (taki ziemianin XIX wieczny, który miał zarobić na wielkich inwestycjach, a stracił wszystko na produkcji mydła )popłynęłam jak to mydło Zabłockiego, co się w wodzie rozpuściło 😉Ale nie żałuję! W tych związkach było też wiele szaleństwa, fascynacji, emocji, ekscytacji, romantyzmu – wiele się nauczyłam. Takie żarliwe, gorące, czasem mroczne emocje, ale suma summarum dające więcej dobra niż zła, kamyczki miłości, zauroczenia, namiętności. Bez nich smutna bym dziś była. Doznane emocje, przeżycia ważniejsze są niż rzeczy, gadżety, bo nikt nam nie może ich odebrać. Hurra!!!
4. Porażka? – mój drugi mąż, facet z wygórowanym mniemaniem o sobie. Z rzeczy materialnych wniósł do mojego życia – odkurzacz, o który upomniał się gdy spakowałam jego stare ciuchy do worków od śmieci... zapytał wtedy buńczucznie: dlaczego nie spakowałam go do walizek... bo ty nie masz walizek, walizki są moje – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. A odkurzacz zrzuciłam mu z okna 3-go piętra... nie chciało mi się go znosić na dół, ani też żeby "mężuś" się męczył, w końcu to był blok bez windy 😉 Spojrzałam w dół (po tej akcji), zobaczyłam "mężusia" minę i poczułam się jak "bogata pani". Z rzeczy niematerialnych to dobry był z nim seks, ale związek "mężusia" z mamusią, jej siostrą i przywiązanie do pieniędzy (nie swoich) sprawiły, że łóżko to nie było już radość obopólna tylko z jednej strony odrabianie pańszczyzny, z drugiej zaspokojenie chuci. Jeszcze inne sprawy i Stara Kobieta powiedziała: finito, adieu!
5. Mitsubishi Galant, czerwone – 1998 rok – ja jego właścicielka. Do tego przystojny kierowca wpatrzony we mnie jak w obrazek modelki z jakiejś męskiej gazety (chyba, że tak patrzył, żeby dostać premię 😉... byłam jego szefową) 
6. Pocałunek – aleja kasztanowa, długa i szeroka – po obu stronach ławki, na których siadały spacerowiczki i spacerowicze obu płci, i niezależnie od wieku. Jest jesień 1971 roku. Na drzewach mało już charakterystycznych dla kasztanów liści. Do domu odprowadzał mnie najprzystojniejszy z chłopaków w klasie, ale też i w szkole – wysoki, wysportowany Janusz. Ciemnowłosy, z rzucającym się już ciemnym zarostem na twarzy, Janusz od najmłodszych lat prowadził ze mną konferansjerkę akademii szkolnych, recytował wspólnie wiersze: kiedy mówisz Lenin – mówił Janusz – w domyśle partia - dopowiadałam – o, rany! Ale bzdury! W każdym razie – Majakowski i Brzechwa bardzo nas do siebie zbliżyli 😉Nie miałam żadnego chłopaka. Chłopcy w owym czasie mnie unikali i traktowali wyłącznie jak źródło dodatkowej (albo nieuzyskanej z lekcji) wiedzy (miałam same, ze wszystkiego piątki choć kujonem nie byłam – zastrzegam 😊) Janusz bardzo mi się podobał, ale on chodził z Irką, najładniejszą dziewczyną z klasy. To wszelako nieważne... tego dnia to mnie Janusz przyciągnął do siebie i pocałował swoimi wielkimi, mięsistymi czerwonymi wargami prosto w usta moje... uff... zrobiło mi się gorąco! Spojrzałam na jego wargi, dolna było lekko przecięta (nie wiedzieć czemu) i sączyła się z niej krew... teraz ta odrobina krwi była na moich ustach. ........ Wpadłam do domu jak bomba. Mama z przerażeniem zapytała: co się stało i swą mizerną postacią 1,55 metra zagrodziła mi wejście do pokoju, bym nie wymigała się od odpowiedzi. - O Jezu co ty masz na ustach, co się stało?  Ja nie Jezus mamuś, nic się nie stało... chyba się zakochałam – odpowiedziałam. - O Boże, co ty wygadujesz? Już nie odpowiadałam, że Bogiem nie jestem, tylko zamknęłam się w łazience i przeżywałam ten moment pocałunku jeszcze z trzydzieści razy (to tak w skrócie 😉) To kamień czerwony, słodki w smaku, i okrągły – wykulał się w stronę innej koleżanki 😉 ale w swojej miniaturce ciągle we mnie tkwi 😊) 
7. Trwała ondulacja – lato 1982 roku. A jak? I na mojej głowie spalona, pokręcona zielona trwała wyrosła po pewnej wizycie u fryzjerki (dokładnie ją pamiętam... nie wiem czy to dla niej dobrze 😉) Całe lato przechodziłam w kolorowych turbanach na głowie, o jesień też zahaczyłam, potem była zima (na szczęście)... koło Świąt Bożego narodzenia chodziłam już w nieco krótkiej fryzurce, ale nie zielonej, prostej i z dostępem do świeżego powietrza. Od tego czasu żaden fryzjer już mnie nie dotknął.
8. "Szczęki" film S. Spielberga – 1976 rok – kino Wilda (dzisiaj market Biedronka) siedziałam z moim pierwszym (ale wtedy jeszcze nie) mężem w ostatnim rzędzie i w sytuacjach, które były w filmie dramatyczne (ataki rekina ludojada), on brał moją twarz w swoje dłonie i całował 😊 Za mało było tych momentów 😊
9. Kobieta, bohaterka powieści Deana Koontza "Poszukiwana" – nie chce uwierzyć w to, że pozostaje jej rok życia i się nie poddaje – thiller, horror, fantastyka, obyczajowa powieść, która przekracza granice prawdopodobieństwa, ale udowadnia, że w życiu wszystko jest możliwe. I ja tak czuję.
10. "Niebieski guziczek Pani Rajnowskiej" (polonistki, klasa 7 szk.podstawowej) tytuł rozprawki napisanej przeze mnie w odpowiedzi na problematykę ''Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego, których nie przeczytałam, bo mnie nudziły... dostałam 5 z plusem za rozprawkę i pomysł, żeby nie oddawać pustej kartki, a za karę życiorys Żeromskiego musiałam wykuć na blachę i oczywiście przeczytać "Syzyfowe Prace" oraz napisać ich streszczenie (a wtedy wujka Google'a nie było na świecie). Na spotkaniu klasowym w 2008 roku wszyscy o tym incydencie wspominali 😊
11. Chłopak mojej starszej córki – bardzo mi się podobał, ale córce nie bardzo (miałam wtedy 39 lat) Kiedyś zadzwonił. Odebrałam telefon – myślał, że rozmawia z Kasią (do dzisiaj mamy bardzo podobne głosy). Oczywiście (ten mój chochlik wewnętrzny to spowodował) nie wyprowadziłam go z błędu. Wyznał mi (znaczy Kasi) miłość i ja się na wszystko zgodziłam, i byłam w tym bardzo przekonująca 😉 Za niecałą godzinkę chłopak z pękiem róż zapukał do drzwi – na wszelki wypadek ukryłam się na strychu 😊 I miałam rację... bo co się wtedy działo (?????) ha, ha, ha...
12. Noga –  20 lipca 1996 roku. - 20 rocznica ślubu. Stoję u szczytu schodów w swoim domu, przyodziana w białą sukienkę w czerwone groszki, na nogach sandałki na wysokiej szpilce (zagraniczne, załatwione przez znajomą za pół ceny). Na dole z bukietem czerwonych dwudziestu róż stał rozpromieniony mój małżonek. A ja wzruszona  tym widokiem częściowo zbiegłam, a częściowo sturlałam się z tych kilkunastu stopni i ... i złamałam staw skokowy lewej nogi, która tak się skręciła, że palce od stopy były po stronie pleców, czyli odwrotnej od naturalnej. A ja dzielna kobieta próbowałam sobie ją odpowiednio nastawić i zrobiłam to w przeciwną stronę, i szczerze mówiąc zrobiłam sobie krzywdę jeszcze większą. Zamiast zajadać jubileuszowy obiad  w restauracji, znalazlam się w szpitalu, gdzie nogę zapakowano mi aż po pachwinę w ciężki gips i kazano czekać. Po paru godzinach noga tak spuchła, że gips zaczął sam pękać. Przyszedł pan doktor, niezwykle ważny i obojętnie stwierdził, że dla mojego życia ratowania trzeba nogę uciąć i już.
Przerażenie, strach ogarnęło mnie, bo jak ja będę kupować buty... po jednym, i jak w szpilkach będę chodzić (w dwóch jest trudno, a w jednej może być jeszcze gorzej 😉)
Namówiłam męża i jeszcze tej nocy wspólnie rozwaliliśmy gips i uciekliśmy ze szpitala.
Parę telefonów (znajomości) i zgłosiłam się do innego szpitala ortopedycznego (dziś już nie istniejącego, przy ul. Gąsiorowskich). Tam pan doktor też nie miał entuzjazmu – wykonamy operację, ile się da poskładamy, ale z chodzeniem nie wiem jak będzie – stwierdził niezwykle smutnym głosem.
Pocieszałam go jak mogłam jadąc z nim windą, opierając o kulę, bo na wózku pielęgniarze wieźli mojego męża (przez pomyłkę, był tak spocony i przestraszony, że myśleli iż to on jest pacjentem 😉) Operacja trwała blisko pięć godzin, chociaż co do jej rezultatu lekarze byli bardzo sceptycznie nastawieni (w przeciwieństwie do mnie). Wiedziałam, że muszę dać radę, bo jestem młoda, mam dzieci, w szafie kilkanaście par butów, starsza córka nosi większy rozmiar, a młodszej jeszcze nie było w planach. W mojej głowie mieściło się tylko to, że mam dać  radę, bo nie noga będzie mną rządziła i choć ból był piekielny (8 tygodni w gipsie plus wyjmowanie śruby, która nie chciała się ze mną zżyć i trzeba ją było wyjmować), Czasem  nawet Tramal (najsilniejszy z środków nie pomagał) to się uparłam i opłaciło się 😊). Oczywiście cały czas pracowałam.
13. "Cisza" piękny utwór Louisa Amstronga albo włoskiego kompozytora o nazwisku Rossi - II Silence (głowy nie dam) grany na trąbce pożegnał mojego tatę, mamę i męża. Gdy słyszę ten utwór przechodzą mnie dreszcze.
14. Lata dziewięćdziesiąte – koniec szarości PRL – kariera zawodowa – olbrzymi głaz zadowolenia, kreatywności, ciekawej pracy – bieg, szalony bieg bez trzymanki na wysokich koturnach i w sukienkach w kwiatki; przeświadczenie, że wszystko jest przede mną nieskończenie długie i nieskończenie dobre, aż do momentu kiedy znienacka zakochałam się niechcąco (a byłam mężatką). Kamień tej miłości był kolorowy i parzący od namiętności, ale tak ciężki, że ciągnął mnie w dół. Wszyscy o tym wiedzieli, wszyscy to odczuwali, wszyscy ostrzegali, a ja brnęłam... zaczęłam się topić w małych kieliszkach z alkoholem............................................................................................................................ .
Straciłam czas, energię... pogubiłam się. Po jakimś czasie odnalazłam (choć trochę to trwało). Ten kamień też mnie ukształtował, pozwolił zrozumieć, że smutki potrafią pływać, i że nie można nikogo zmusić do miłości – jedynie poczucia obowiązku, ale nie do szczerego uczucia... i że nie można mylić miłości z zauroczeniem, i trzeba dokładnie rozważyć ich wartość... a przede wszystkim, że nie można zbudować szczęścia na nieszczęściu innych. 
15. Koło marzeń – z upływającym czasem kręci się coraz wolniej – bardziej cieszy nas święty spokój niż wszystkie gadżety. Tylko u mnie jest inaczej - kamień marzeń błyskotliwy, entuzjastyczny o ostrych krawędziach (nie zmętniał po czasie) ciągle mnie popycha do snucia nowych marzeń i nie koncentrowania się na problemach tylko do rozwijania odwagi by sięgać dopóki jestem, jeszcze wyżej. 
16. Noc 1978 roku, w lipcu – była czarna, niewiele było na niebie gwiazd, księżyc był cieniutki jak nie wypieczony rogalik. Szumiące morze, jeszcze mokry piasek, bo w dzień padał deszcz... ja oszołomiona tą przestrzenią, wolnością i wsparta na ciepłym ramieniu swojego mężczyzny (młoda mężatka), obok w kilku kocykach zawinięte spało smacznie moje pierwsze dziecko (synek niespełna dwuletni). Chłonęłam tę szczęśliwą chwilę, gdy ja – taki mały kamyczek czułam się bezpiecznie koło męża twardego, granitowego kamienia i iskierki malutkiej jeszcze – mojego synka. Potem ja zmieniałam się w granit,  mąż nabierał miękkości, synek był coraz większy i innych nabierał kolorów mój kontakt z nim.
17. Największe zdumienie ogarnęło mnie wtedy, kiedy zrozumiałam, że jestem silniejsza od tych osób, które dotąd wydawały mi się najsilniejsze na świecie –  pierwszy raz było to wtedy, kiedy tata, który zawsze brał mnie na kolanach i był bardzo zasadniczy – dostał udaru. Nic nie mówił tylko łzy płynęły mu z oczu niebywale równym, prostym, zdawałoby się lodowatym strumieniem. To ja musiałam z pomocą drugiej osoby wziąć go na ręce, położyć na łóżku i uśmiechać się pocieszająco (choć  w głębi byłam ostro przerażona).
18. Kompozycja kwiatowa – od mamy dowiedziałam się, że kwiaty w wazonie powinny być tak poukładane, że największe są w środku, a drobne i jeszcze mniejsze po bokach. Jeśli chodzi o kolory, to najlepiej, żeby w środku były te najciemniejszej barwy, do coraz jaśniejszej, wtedy bukiet wydaje się większy.
19. Dedykacja, słowa, które wysłałam SMS—em: "Kto nie umie przebaczać, nie umie kochać. Kto nie umie kochać, nigdy nie będzie szczęśliwy... pomyśl o tym nim skończysz 40,50, 60 lat i więcej Uważaj, żeby zdążyć." Dotąd nie mam odpowiedzi... ale już nie czekam na nią!
20. Kołdra – moja kołdra była jeszcze z dzieciństwa, a ja byłam już bardzo wysoką dziewczynką (miałam koło 12 - tu lat). Gdy ją podciągałam do góry, to marzły mi stopy, gdy zsuwałam na dół to ramiona mi lodowaciały. Poskarżyłam się babci i poprosiłam, żeby uszyła mi nową. - Uszyję Ci jak przestaniesz rosnąć, teraz się nie opłaci, tymczasem podkurcz nogi, zwijaj się w kłębek i będziesz zadowolona – odpowiedziała z przekornym uśmieszkiem babcia... to się nazywa mieć poczucie humoru 😉
21. Zdziwienie, które nie opuszcza mnie do chwili obecnej: jak ocena w szkole może być wyznacznikiem mądrości ucznia... wystarczy umiejętnie ściągnąć zadanie. Jak to jest, że symbol mądrości – nauczyciel nie zdaje sobie z tego sprawy i tak wiele osób robi go w bambuko... np. ja – jeśli chodzi o geografię – miałam farta w ściąganiu (choć wcale nie jestem z tego dumna). Taki kamyk, którego się wstydzę. Dzisiaj już nadrobiłam te zaległości i odróżniam Ameryki, i oceany umiem umiejscowić (i kamyczek się zmniejszył 😊)
22. Pytanie. Ostatnio zadano mi pytanie czy myślę o życiu po życiu i czy wierzę, że istnieje takowe?
- Myślę o życiu przed śmiercią... nie o życiu po niej. Ja chcę żyć, a nie rozmawiać tylko, deliberować, dyskutować nad sensem życia, chaosie i wszystkim innym co się automatycznie nasuwa. Osoba się obraziła, moją wypowiedź skwitowała: jest pani pusta. Mnie zrobiło przykro, że zostałam niezrozumiana. Taki kamyk niepewności.
23. Starość – duży to kamień. Od paru dni jestem kobietą uprawnioną do używania tytułu seniorka, co śmieszy mnie niebywale, bo ja w środku mam mentalność dziecka wbrew wiekowi i mam tak od dziecka 😉 Ten kamień na razie nie jest zbyt dotkliwy, choć wiedza o nim lekko mnie przeraża, bo nie chciałabym aby on przeniósł się na kogoś, kto musiałby się mną opiekować, bo stanę się niesprawna. A jeszcze gdyby ktoś dodatkowo miał  być może wymuszać na mnie co mam jeść, jak się ruszać, ubierać, co robić  itd. To lepiej, żeby od razu mnie zatłukł (pod warunkiem, że się dam 😉)
24. Strach - jest u mnie funkcją odpowiedzialności i tylko w tym wymiarze. Boję się o moją najmłodszą córkę. Co by się stało gdyby mnie zabrakło (ale to nie jest lęk o jej materialne potrzeby, tylko lęk o jej ból, zmartwienie jak poradzi sobie ze składaniem tych porozbijanych kamyczków z tego jednego, który ja dla niej teraz stanowię).
25. Złota rybka  - taka pływała w akwarium, które sam wykonał mój tato. Pływały w niej też zwykłe gubiki, różowe welony... Ale ta złota, ta jedna wyróżniająca się narażona była nie na trzy, ale na o wiele więcej życzeń, które u niej składałam karmiąc dafniami: najczęstsze było to, żebym siedząc na krześle mogła wreszcie stopami dotknąć podłogi. Teraz siedząc na stołku barowym w moim domu – nie dotykam podłogi i czuję się jak tamta dziewczynka, która ciągle jest we mnie... tylko tamtej rybki już nie ma.
26. Przyjaciele – kamienie przeróżne... było ich pełno (dopóki zamożna byłam i ode mnie zależał czyjś byt) później znacznie ich ubyło. Aż przyszedł czas, że wyparowali jak woda w studni w upale... Jednym słowem to były podróby i falsyfikaty. Trudno o diamenty i brylanty w przyjaźni. Ale lepszy jeden prawdziwy diamencik niż kupa gruzu. I ja tak mam, w mojej górze nie ma niepotrzebnego gruzu, ale parę diamencików jest, a brylant jeden sama oszlifowałam 😉
27. "Ładna miska jeść nie daje, dobrze, że ją bierzesz sobie za żonę, choć długa i chuda – może mieć charakter dobry" – powiedziała moja pierwsza teściowa wychowana na wsi do swojego wykształconego syna, z którego była bardzo dumna. Miałam osiemnaście lat i myśli mordercze po usłyszeniu przypadkowym, tego zdania. - Ale ma piękne zęby – pocieszał mój niedoszły mąż. - A co? Ona to koń, że ją po zębach oceniasz. Jak ci nie wstyd.
Moje mordercze myśli szybko przekierunkowały się na przyszłego, a do teściowej poczułam sympatię. Bardzo się lubiłyśmy. A mężowi, magistrowi towaroznawstwa, przez długie lata docinałam: tak naprawdę jedyny towar, na którym się poznałeś mój drogi, to byłam i jestem ja 😁
28. Sen – od 9 lat nie śpię, bez środków nasennych nie zasypiam... potrafię nie spać trzy doby. A potem jeśli zasnę... jest to koszmar... ale wyszłam sama z depresji, gdzie świat był czarny i mi obojętny. To był pierwszy stopień który udało mi się pokonać. Teraz zacznę wreszcie zasypiać bez pomocy tabletek – to niedługo już nastąpi... ciągle wzrasta we mnie harmonia sumy wszystkich moich emocji, uczynków i myśli – jestem na dobrej drodze i nie jestem na niej sama 😊
29. Wina – mam parę ich na swoim sumieniu, ale teraz już nie pogrążam się w ich poczuciu, ale cieszę się, że je zrozumiałam i dowiedziałam się, jak je naprawić. To jest super! Dojść do takiej świadomości, bo wtedy te drążące, kanciaste kamyczki już nie ranią tylko okrągleją, jaśnieją i siły dodają.
30. Spowiedź Święta – Pierwsza – miałam 9 lat i to była udręka. Ksiądz miał oczy jak szparki, dziurki  jak złotówki w wielkim nosie, wydawało się, że umieszczonym w krągłej twarzy od ucha do ucha. Cały w swej postaci był jakiś krótki, malutki, ale brzuch go wielki prowadził, za nim szła cała reszta. Bałam się go i nie rozumiałam dlaczego mam mu mówić, że rozerwałam mamine korale, przegrałam w pstrykaniu nimi w dołki i one są już u Mariolki. Albo, że nie lubię Marzenki i życzę jej, żeby jeszcze bardziej spiegowaciała. Nie rozumiałam, co to za grzech nie iść do kościoła, gdzie jest duszno, właśnie miałam od kataru zapchany nos... nie mówiąc już o podjadaniu parówki (tato mówił, że w nich jest papier toaletowy, nie mięso) w piątkowy wieczór, jak rodzice się mną nie zajmowali, bo oglądali telewizor... i co złego jest w oglądaniu w tymże telewizorze jak ludzie się obejmują..............  pokuta to było pięć Zdrowaś Maria, ileś tam Ojcze nasz i Wierzę w Boga Ojca oraz naprawienie krzywd... Jak naprawę miałam tą naprawę uczynić? – Zapomnieć o roznegliżowanej Kalinie Jędrusik z telewizji, odebrać koraliki Mariolce i piegi Marzence posmarować wybielaczem... uff... byłam w rozterce i bardzo się spłakałam po tej spowiedzi. Jakbyś nie grzeszyła to nie musiałabyś teraz pokutować – wychylił się ksiądz z konfensjonału i podsunął stułę pod nos, do pocałowania.Tego wstydu nigdy nie zapomnę. Ten kamyk bardzo mnie uwiera.

Kamienie mogą być twardym narzędziem, albo miękkim materiałem z czego te twarde wyrzeźbić potrafią wszystko, co artyście przyjdzie na myśl. Moje kamienie tak mnie ukształtowały, że kocham to co widzę, kocham ludzi, świat, a najbardziej to, że jestem i żyję, i mogę się tym wszystkim podzielić.
Dopóki jestem, dopóki jestem chcę - jak najwięcej z siebie dać, jak najwięcej uśmiechu wywołać, życzliwością szczerą, nienadętą jak największą liczbę ludzi obdarzyć, ale ... ale też jak najwięcej wszystkiego wypróbować... dopóki jestem.

*60 drobiazgów, nie 1060 jak prawdziwie być powinno... z szacunku do Was, Waszej cierpliwości – ograniczyłam się 😉

Teraz gdy pandy nie są już zagrożonym gatunkiem - chrońmy Stare Kobiety 😉





















178 komentarzy:

  1. Panda fajna... mądra. A ogonek na dupce najfajniejszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądra i szalona pando! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super look. I znowu to wszystko ładnie ujęłaś.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, chociaż nie zawsze przyjemne miałaś życie :) Panda jest super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...nie zawsze może być kolorowo i wesoło:-)) Buziaki:-))

      Usuń
  5. Masz talent do pisania lekko, ale na temat. Czyta się z przyjemnością! Myślę, że wiele kobiet powinno brać z Cbie przykład, jak można cieszyć się życiem i teraźniejszością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przyjazne słowa...kocham życie i choć pokrętne jest to moje i po wyboistej toczy się drodze, to wierzę, że Ten co nim kieruje dobrze wie co robi:-)) Ściskam:-))

      Usuń
  6. Świetna panda z Ciebie :)a pandy sa pod ochroną ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny tekst, Świetnie się czyta;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szalona i cudowna kobieta!!!
    uścisków moc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za wyrozumiałość;-) i ściskam gorąco:-))

      Usuń
  9. Przeczytałam wszystko i jestem pod wrażeniem:)))jesteś cudowną,radosną i silną kobietą:)))a panda z Ciebie urocza:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Reniu, najśmieszniejsze to było przejście ulicami do parku, żeby zrobić te zdjęcia... chyba za dużo piję powiedział - facet do telefonu - tu ulicą miś koala idzie. Żaden miś koala, chyba faktycznie za dużo pan pije, bo nie rozróżnia zwierząt... pandy pan nie widział - odpowiedziałam mu szybko:-)) Dzięki za dobre (jak zwykle słowa)i ściskam gorąco:-))

      Usuń
  10. Świetna panda ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Miło się czyta Pani posty. Zdjęcie są jego dopełnieniem

    OdpowiedzUsuń
  12. przeczytałam całość z ogromną przyjemnością!

    OdpowiedzUsuń
  13. Podziwiam Panią za taki ogromny optymizm! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie rano wypijam całą filiżankę czegoś tam, ale w lustrze i uśmiechając się chytrze mówię: to będzie dobry dzień:-))) I nawet jak coś wyjdzie nie tak, to przecież następnego dnia też słońce wschodzi:-)))Całuję:-))

      Usuń
  14. Ah ! Chciałabym w Twoim wieku wyglądać, zachowywać się tak jak TY !: D No tak pozytywnie wyglądasz że gdybym Cię zobaczyła na ulicy to chyba bym uścisnęła ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie serdeczne ściskanie, to przekazywanie dobrej energii... tej nigdy za wiele...będę Cię wypatrywać na swojej drodze, żeby podzielić się nią z Tobą. Uczynię to z radością, tymczasem wirtualnie przytulam bardzo mocno:-))

      Usuń
  15. Bajer ubiór, panda jest urocza :) Pozdrawiam a wpis bardzo inspirujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę za ciepły na lato:-) Ściskam serdecznie:-))

      Usuń
  16. własnie dziś rozmawialiśmy o kigurumi... czy jak TO się pisze... miło mi gościć, z uśmiechem poklikam na blogu
    pozdrawiam Ala ")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za zbieg okoliczności:-)) Dzięki i ściskam mocno:-))

      Usuń
  17. Interesujące a zarazem niezwykle zaskakujące te fakty :) A panda wymiata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie potrafi zaskoczyć, żadne planowanie nie pomoże jak ono nagle z czymś wyskoczy;-)) Pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  18. Fajna z Ciebie panda :) Masz śliczne buciki. Tekstu niestety nie doczytałam. Mam ostatnio głowę i mysli zaprzątnięte i nie wchodzi do niej nic poza moim bytem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale i wdzięczna Ci jestem za zajrzenie do mnie. Jest mi niezmiernie miło:-)) Trzymam kciuki za Twoje sprawy, żeby się po Twojej myśli potoczyły i ściskam mocno:-))

      Usuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz lekkie pióro, duże poczucie humoru i na pewno dobry wpływ na otoczenie. Poprzedni komentarz usunął mi się przez przypadek:-)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że Ci co mnie znają i są ze mną czerpią dobrą energię z tej relacji...Dzięki za przyjazne słowa i pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  20. Wspaniały tekst, pełen wzruszających i śmiesznych historii.
    Panda...super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam serdecznie i dzięki za życzliwe przyjęcie:-)))

      Usuń
  21. Fajna z Ciebie Panda :-) Odnośnie historii z trwałą ondulacją to moje doświadczenie nie było aż tak drastyczne.Miałam jedynie problem czesać swoje włosy i wyglądałam w niej tragicznie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to był pierwszy i ostatni raz (ale pamiętny;-))Ściskam mocno:-))

      Usuń
  22. Świetna ta panda! Sama bym w takich stroju chętnie po mieście pobiegała :D

    OdpowiedzUsuń
  23. KOBIETO, czytam tego bloga od ub roku. Patrząc na Twoje zdjęcia nie chce mi się wierzyć, że masz 60 lat... (???) chyba żartujesz :D Lubię te Twoje teksty, czasem odnajduję w nich samą siebie. Powinnaś wydać książkę, rozeszłaby się jak świeże bułeczki. Pozdrawiam z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wielką sprawiłaś mi radość tym, że czytasz mnie już od zeszłego roku, czyli od początku........ teraz zrobiłam sobie przerwę w odpisywaniu Ci, odeszłam od laptopa i podskoczyłam ze szczęścia 5 razy... całuję Cię mocno:-))

      Usuń
  24. Ale pozytywne zdjęcia! Bije z nich mega radosna energia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... nie może być inaczej, bo ja radość w sobie mam... nic poza tym;-))) Ściskam:-)

      Usuń
  25. Ale fajna pandzia☺ Miałaś baedzo ciekawe życie, pewnie byś mogła niejedną książkę napisać ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle mam to życie, dopóki je mam będzie w nim ciekawie, bo nudy nie znoszę... mam alergię na nią:-)))Buziaczki:-))

      Usuń
  26. Odpowiedzi
    1. Kobiety, ach kobiety... świata by bez nich nie było, a poeci tematów by nie mieli:-)))

      Usuń
  27. Świetne wspomnienia kamykami pisane.

    OdpowiedzUsuń
  28. Sooooo nice! I love it so much!

    BEAUTYEDITER.COM

    OdpowiedzUsuń
  29. czytam, jak dobrą powieść...a panda wymiata:)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Kochana, jaką Ty masz mądrość własną( życiową) i jak pęknie potrafisz to napisać. Gdy czytając zorientowałam się, że będzie tego aż 30 punktów i będzie to bardzo długie - pomyślałam, że na pewno nie przeczytam, tylko przejdę do oglądania zdjęć. Jednak nie mogłam oderwać się i przeczytałam wszystko. Teraz mam oczy pełne łez ( za sprawą pkt.23 - starość i 25 - słota rybka) . Tak jakoś wyszło... wzruszyłam się i nie wiem co powiedzieć. Masz charakter i chyba wiesz, czego chcesz w życiu, a jednocześnie nie brakuje Tobie poczucia humoru i dystansu do samej siebie. Dobrze, że jesteś !!! Pozdrawiam :))
    P.S. Sorrki... ale ja się rozgadałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulko! Dzięki za piękne i życzliwe słowa:-) I przepraszam, że zajęłam Ci tyle czasu;-)... (córka mnie ostrzegała, żebym się nie rozpisywała, bo kto to przeczyta, każdy zagoniony, ma swoje sprawy, a nie tam jakieś wywalanie długie kamieni;-))...ale jak się czasem rozpiszę... jedna myśl nasuwa drugą i potem jak lawina - nie do zatrzymania.:-)) Dzięki wdzięczne za życzliwe, przychylne przyjęcie i ściskam bardzoooo gorącoooo!!! I ja się wzruszyłam bardzo:-))

      Usuń
  31. Widać jak pozytywną osobą jesteś! Panda cudowna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...w dobrym czasie chyba byłam poczęta;-)) Całuski:-))

      Usuń
  32. nie wiem co bardziej mi sie podoba- zdjęcia czy tekst?
    mnie nie został żaden diamencik, o brylancie nie wspomnę ( nie licząc męża i córki;), ale tak jest lepiej niz zadawać sie z gruzem
    pozdrawiam serdecnzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Reniu... gruz brudzi,przeszkadza, zaśmieca - należy go usunąć i zapomnieć...Pozdrawiam serdecznie i uściski dla męża i córki:-)))

      Usuń
  33. Wspomnienia są jak drogocenne kamienie nawleczone na nić życia...niektóre mają skazy,ale to wciaż skarby.Bogactwo doświadczeń:)
    Panda odlotowa!!!Przypomniałaś mi jak mój syn miał cztery latka...chciał dostać pod choinkę pluszową pandę.I dostał,tylko niestety była różowa(czarnej nie mogłam zdobyć).Płakał cały wieczór.Szkoda,że wtedy nie potrafiłam robić na szydełku:)
    :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie ma już 4 lat i nie mogę przyjść i osobiście (jako panda) go zabawić;-)) Ściskam mocno:-)

      Usuń
  34. Fajny strój pandy😉
    Pozdrawiam
    body-and-hair-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... trochę za ciepły na lato, ale na szczęście tego ranka chłodno dość było;-))Serdeczności:-)

      Usuń
  35. Wiedziałam,że blefujesz. Starą kobietą można się nazwać po osiemdziesiątce. Mam parę lat więcej od Ciebie,czasami odczuwam pesel,ale stara? W żadnym wypadku. Z wieloma stwierdzeniami zgadzam się z Tobą całkowicie. Nie zbuduje się szczęścia na ludzkiej krzywdzie. Kto nie umie wybaczać,nie będzie szczęśliwy. Jeżeli czegoś żałuję,to własnej naiwności w relacjach rodzinnych. Akcja z odkurzaczem - szacun! Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do sprawy podchodzę tak: jestem Stara Kobieta(niezaprzeczalnie), jako 70-tka też taka będę i 80-tka jak najbardziej, 90-tka też Stara Kobieta - wszystkie tak samo Stare Kobiety... i już się nie muszę martwić, że coś się zmieni, bo Stara jestem już i będę ciągle(tylko młode kobiety mają kłopot, bo one dopiero będą i teraz się tym zamartwiają;-)) Ale Stara Kobieta to konkretna informacja i dobre określenie, nie przynoszące ujmy - ono mnie nie obraża. Natomiast:starsza kobieta, albo starsza pani - o! to wywołuję we mnie furię... poza tym jest nijakie, bo co to znaczy starsza?od czego starsza? kiedy to starsza? Starsza czyli nieświeża?;-) Stara to wiadomo: może przeterminowana, ale wciąż w obrocie:-))) i gorzej już być nie może;-) czyli sam pozytyw! Ściskam serdecznie:-))

      Usuń
  36. świetny tekst, panda odlotowa!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Ładna z Ciebie kobitka, to i nie dziwię sie, że tylu mężczyzn sie przez Twoje zycie przewinęło. Ciekawe, czy którys z nich tu trafi i to przeczyta- szczególnie drugi mąż:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój drugi mąż? Nie sądzę, żeby nauczył się już włączać komputer;-)), a inni... ostatnio jednego z nich spotkałam - albo mi się poprawił wzrok, albo onegdaj coś z oczami miałam;-))Ściskam:-))

      Usuń
  38. Wiesz Dorotko, zmusiłaś mnie do wyszukania w pamięci swoich kamyków. Powolutku i ja zbliżam się do do Twojego wieku, powiem więcej - jestem bliziutko. Dlatego wiele Twoich wspomnień przypomina mi moje własne, zadziwiająco wiele. Może i ja kiedyś je spiszę. Uwielbiam Twoje teksty i bezpruderyjność. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewko, urodziłyśmy się w najlepszych latach... stąd to wszystko:-)))Całuję mocno:-))

      Usuń
    2. To prawda, urodziłyśmy się w najlepszych latach.
      Dziewczyny, też takie różne zawirowania przechodzę.
      Ale wydobędę się - już któryś raz z kolei.
      Pozdrawiam serdecznie

      ___Tess.

      Usuń
    3. Kochana Tess - nie mam co do tego wątpliwości, że jeśli potknęłaś się nieco, to podniesiesz, otrzepiesz koronę, może dowalisz komu trzeba i pobiegniesz dalej( w jeszcze lepszym stylu) Trzymam kciuki:-))

      Usuń
  39. Cudowny tekst:) Pozdrowienia dla najsympatyczniejszej pandy :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Jesteś niesamowitą, młodą kobietą! :)) Fantastycznie opisałaś swoje kamyczki, z dużym dystansem, ale i z wielką mądrością. A panda jest rewelacyjna! I jak Ci w niej do twarzy. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panda to miłe i twarzowe zwierzątko:-)) Dzięki za życzliwe słowa i ściskam serdecznie:-))

      Usuń
  41. Z uwagą przeczytałam, w wielu aspektach jakbym czytała o sobie i to jest fajne, że można w dobrym tekście odnaleźć takie same albo podobne kamyki. Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się w wielu życiach wydaje podobne, wręcz niewiarygodnie, tylko drobiazgi je różnią:-)) To ja dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas i serdecznie Cię ściskam:-)

      Usuń
  42. poprawiłaś mi tak humor że nawet sobie nie wyobrażasz:) tekst o pocałunku czy odkurzaczu mega;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... jak jeszcze kiedyś będziesz w złym humorze, to napisz do mnie, może bardziej spektakularnie pomogę:-)) Całuję serdecznie:-))

      Usuń
  43. Rewelacyjny tekst. Takich blogów powinno być więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, po trzykroć dzięki i kłaniam się nisko:-))

      Usuń
  44. Dorotka, jak zawsze przeczytałam z uwagą, wzruszeniem i nutką refleksji. Ale tym razem obraz zdecydowanie zdominował słowo - jesteś najpiękniejszą pandą na świecie.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pandy są pod ochroną, chyba za wiele nie ma ich na świecie( to smutne)...moja córka twierdzi, że najśmieszniejszą i na pewno jedyną gadającą. Dzięki Ci Małgosiu za ten komplement... przeczytałam i aż piersi mi się z ekscytacji, podniosły;-)) Ściskam gorąco:-))

      Usuń
  45. Fantastyczny post. Panda przecudna. Na wielu zdjęciach zobaczyłam piękną, sexy dziewczynę!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzliwe, miłe słowa i pragnę zaznaczyć, że z wiekiem zupełnie nie zmieniła mi się płeć;-) ciągle jestem dziewczyną:-))chyba tylko z rodziny pand - taka mała zmiana;-)) Buziaczki:-))

      Usuń
  46. Z ogromną przyjemnością przeczytałam część II i chyba powinnaś zaserwować to w wersji nieokrojonej do 60. Jesteś świetną kobietą, aż Ci momentami zazdroszczę odwagi w podejmowaniu decyzji, zawsze masz radość w sercu i naprawdę jej część rozdajesz czytającym.
    Za swoją część dziękuję, za każdy uśmiech, za każdą bezkompromisowość.
    Przesyłam moc serdeczności. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja winnam jestem podziękowań wiele za to, że znajdujesz dla mnie czas i rozumiesz w lot:-)) Całuję z wdzięcznością ogromną:-))

      Usuń
  47. Wspaniały tekst, rewelacyjna z Ciebie Panda. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...też chciałabym być pod ochroną:-)) Ściskam mocno:-)

      Usuń
  48. Pozdrawiam Równolatkę, pięknie wyglądasz !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równolatki - brawo dla nas! Ściskam serdecznie:-)

      Usuń
  49. I drugą część kamykowej opowieści czytałam, podobnie jak tę pierwszą, z zapartym tchem. Mimo nie zawsze radosnych doświadczeń emanuje z Ciebie ciepło, radość i pogoda ducha. Bardzo lubię Twoje poczucie humoru i podziwiam tzw. życiową energię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu mam na imię Dorota, Doroty takie są Dorotko:-)) Kipią energią i Ty ją masz:-)) Całuję mocno i dziękuję za dobre słowa:-)

      Usuń
  50. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz weszłam tutaj i porównałam tytuł bloga z Twoimi zdjęciami, z których biła (i ciągle bije) młodość i wewnętrzna radość, pomyślałam sobie "Jaka stara kobieta???". Twój blog jest dowodem na to, że dusza nie ma PESELA. A kamyczki fajnie się czytało, widać, że każdy z nich był dla Ciebie lekcją, którą dobrze odrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te lekcje przeszłam, czy dobrze odrobiłam je, to jeszcze życie zweryfikuje na swój sposób, ale(tu oddech;-)masz rację DUSZA NIE MA PESELA. Potwierdzam:-)) Ściskam Cię Gaju bardzo gorąco:-))

      Usuń
  51. Piękne podsumowanie, masz dar do pisania i niejeden mógłby nauczyć się od Ciebie optymizmu :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Optymizm - jedyny mój skarb i tego nie zabrał mi nawet mój drugi mąż i jeszcze parę innych "życzliwych" osób. Nie muszę go trzyma w skarpecie, ani w banku czy między ręcznikami w komodzie, bo ja go mam w sobie i kto? kto się odważy Starej Kobiecie go wydrzeć? Nie radzę nawet próbować! Dzięki Ci Patrycjo za dobre słowa i całuję serdecznie:-)

      Usuń
  52. Ale z Ciebie zajebista babeczka, śliczne zdjęcia. Zapraszamy do Nas a w świeżym poście o przyjaciółce na końcu niespodzianka względem superaśnego jesiennego kulinarnego 2 dniowego spotkania Blogerek na które z miłą chęcią zapraszamy ! www.popierwszematka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzliwości, serdeczności i w ogóle dobre słowa:-) Ściskam serdecznie:-)

      Usuń
  53. Ileż wspaniałych wspomnień! Pamiętam tę Balladynę ;) Za odkurzacz wyrzucony za okno przybijam Ci piątkę ;) Scena z rocznicy ślubu niczym z najzabawniejszej komedii romantycznej ( doskonale zdaję sobie sprawę, że nie było Ci do śmiechu).
    Wyglądasz kwitnąco! Życzę Ci dużo dobrego snu ( wszak to najlepszy kosmetyk ;)) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nie było mi do śmiechu, ale z tego wszystkiego(pamiętam jak dziś) jakiejś głupawki dostałam(oczywiście śmiałam się), jakbym też spadła na głowę;-) Dzięki za życzliwe słowa i ściskam mocno:-))Ze snem co raz lepiej( nie mam na niego czasu;-))

      Usuń
  54. Blog powinien się nazywać "Mądra kobieta", albo "Mądra panda", a w dodatku pełna energii i zaraźliwej radości życia. Historia z odkurzaczem świetna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą mądrością to delikatnie rzecz ujmując, żeby siebie nie obrazić(bo nieskoro mi do przepraszania;-))... lekka przesada. Jakbym ja mądra była, to bym tylu błędów nie popełniła...a ja jak w dym... mama mi mówiła, że żelazko parzy i gorące...sama musiałam to sprawdzić i czy nóż działa na guza też - więc nabiłam go sobie dla sprawdzenia efektu ostrza... no i się nie sprawdził;-)) Dzięki za życzliwe słowa i buziaczki:-))

      Usuń
  55. Pod wieloma elementami Twojej "układanki", z której rysuje się nam Twój autoportret mogłabym się podpisać :)))
    Niesamowita radość życia!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie mnie nakręca, zawsze tak było... jestem jego królową. Wprawdzie sama dokonałam koronacji, ale ja jestem bardzo samodzielna i samowystarczalna;-)) Ściskam gorąco:-))

      Usuń
  56. Odpowiedzi
    1. ... no, nie bałam się, że jakiś myśliwy amator po drodze mnie ustrzeli(chociaż gdyby był przystojny, może pozwoliłabym mu na to;-))Ściskam:-))

      Usuń
  57. Balladyne uwielbiałam, muszę do niej powrócić :) Ależ uroczy ten strój pandki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też jej usposobienie;-)) Całuję serdecznie:-))

      Usuń
  58. Ciekawe to twoje zycie choc nie zawsze kolorowe bylo ;-) Zycze dalszego optymizmu i dalszych ciekawych postow. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia i bardzo ściskam:-))To życie ciągle trwa, jest i mam plan, że jeszcze trochę pobędzie:-))

      Usuń
  59. Ale Ty jesteś zwariowana! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby powiedział mój mąż: powinnam zacząć leczyć ręce, bo na głowę już za późno;-) Ale co tam, on jest na chmurce, a ja tu na ziemi, więc nie słyszę co on tam gawędzi;-))

      Usuń
  60. he he he już po zdjęciach widać, że jesteś duszą towarzystwa!! :D
    Obserwuję i zapraszam do mnie: http://thewomenlife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod warunkiem, że towarzystwo ma poczucie humoru, a nie obraża się o byle co:-)) Dzięki i pozdrawiam mocno:-))

      Usuń
  61. Ma się tyle lat, na ile się czuje. :D
    Aż się rozmarzyłam gdy czytałam o Januszu. ^^ Akcja z byłym mężem i odkurzaczem też niczego sobie. :D
    Jejku, i gdzie Ty po tych linach w takich obcasach się wspinałaś! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... w obcasach łatwiej się zahaczyć lepiej;-) Dzięki za zrozumienie i pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  62. Panda pierwsza klasa :-).Wyglądasz w tym stroju uroczo :-). Uwielbiam czytać Twoje posty i oglądać zdjęcia :-)). Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Twoimi słowami i radość we mnie pęcznieje:-) Dzięki i buziaki serdeczne:-))

      Usuń
  63. Ale jesteś szalona!:):):)

    OdpowiedzUsuń
  64. Kochana, ile w Tobie szaleństwa... ! padłam czytając o porażce i tym odkurzaczu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sobie przypomnę minę tamtego "nibymęża", to przypomnienie tej akcji odkurzaczowej jest bezcenne!!! Dzięki za wsparcie:-)) W razie "W" służę pomocą;-))Całuję:-))

      Usuń
  65. Świetny post!!! Wciąga, jak dobra książka:) Twoje życie jest barwne i pełne emocji:) Żyjesz pełnią życia i tak trzymaj! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem(ale to jest krótki moment, który szybko mija) wolałabym się ponudzić:-)) Całuję mocno:-))

      Usuń
  66. wyobrażam już sobie tę fryzurkę po ondulacji! :)
    co post, to więcej u Pani pozytywnej energii! uwielbiam to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... nie, ta fryzurka była wyobrażalnie paskudna... ale przeżyłam ją:-)) Całuję gorąco:-))

      Usuń
  67. Cholerka... Dorota... uwielbiam Cię za porażkę i odkurzacz, za Twój strach, za chłopaka córki... i za całe Twoje wspaniałe szaleństwo i umiłowanie życia.
    Jesteś piękną kobietą... o pięknym wnętrzu :)
    Bądź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu Kochana! Chętnie, z przyjemnością ogromną spełnię Twoją prośbę:-)) Będę!!! Ależ sprawiłaś mi radość, aż się uniosłam, chociaż przybyło mi nieco w boczkach;-)) Nie - to sukienka się w praniu wstąpiła;-)) Całuję:-))

      Usuń
  68. Właśnie taką kobietą na starość chciałabym być. Kobietą pełną życia, kobietą, która nie zatraciła w sobie dziecka i rozumie, że przecież jej życie jeszcze trwa i trzeba z niego korzystać pełną piersią. Jest Pani inspiracją. Tak trzymać. Jeśli kiedykolwiek Panią spotkam, to mocno przytulę, bo takich właśnie ludzi bardzo mi brakuje.

    Pozdrawiam serdecznie, Aga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piersi to mi lekko podwiędły;- zmęczenie materiału;-)), ale są na swoim miejscu więc mogę dalej ich używać do pełnego oddychania i korzystania z życia:-))Chętnie się przytulę do Ciebie Agnieszko... już marzę, żeby Cię spotkać:-) Dzięki za życzliwość i komplementy i całuję mocno:-))

      Usuń
  69. Urocze i zalotne to wdzianko :) Z dystansem, humorem i cudownym uśmiechem - oj, jak ja lubię tu zaglądać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę za duże, ale za to nie musiałam wciągać brzucha;-) Dzięki i pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  70. Odpowiedzi
    1. To naprawdę była akcja... wykazałam się empatią, nie chciałam, żeby chłopisko męczyło się znoszeniem takiego ciężaru;-))

      Usuń
  71. Tekst przeczytałam z przyjemnością! Dobrej 60 :)

    OdpowiedzUsuń
  72. Doroto wcale za dużo nie napisałaś. W sam raz, żeby humor poprawić. Dziś było czytanie na głos Twojego wpisu, tzn. ja czytała mojej dorosłej córce, która usypiała na rękach moją wnuczkę. Ta ostatnia nie miała szans zasnąć, bo salwy naszego śmiechu były gromkie. Nie obyło się też bez wzruszeń , gdy pisałaś o tacie. Zarażasz pozytywną energią i ten Twój styl pisania, uwielbiam go :)) Panda wymiata :))) Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniczko, nie wiem czy czytanie takich tekstów jest wskazane dla dziecka;-))? Ale co tam, niech pobiera nauki jak najwcześniej:-)) Bardzo wzruszyłam się Twoimi słowami i co tu owijać w bawełnę - popłakałam się(na szczęście nie miałam umalowanych oczu, więc zasadniczo bez krępacji, pozwoliłam im sobie lecieć:-)) Dzięki za Twoją, córki życzliwość i wyrozumiałość wnuczki(pewnie się trochę denerwowała, że spać jej Panie nie dajecie:-) Serdecznie Was, całą córkę ściskam:-))

      Usuń
  73. Sporo ciekawych historii. Przerażająca ta z nogą, ale pokazuje, że nie można się poddawać i dziś nawet obcasy są :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wolno się poddawać:-) Życie ma się jedno i za to należy okazywać wdzięczność, walcząc o nie:-)) Pozdrawiam gorąco:-))

      Usuń
  74. Numery 7, 10, 11, 12 - najbardziej zapadły mi w pamięć ;) trochę powiało grozą - jak przy historii z nogą, ale było też humorystycznie - jak przy historii z pomyłką przez telefon... :) Ach, no i numer 17 - taki wzruszający...
    Sesja w stroju pandy jest GENIALNA! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyrazy życzliwości i serdeczności:-) Ściskam Cię mocno Justynko:-))

      Usuń
  75. SUPER tekst . Kochana tak trzymaj i dalej snuj swoje marzenia i żyj , żyj pełną piersią. Jesteś bardzo fotogeniczna i daleko Tobie do starej kobiety . Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyć mam zamiar dalej:-)))jak najbardziej. Dziękuję za komplementy.Jest mi bardzo miło:-)) Ściskam mocno:-))

      Usuń
  76. Radosna panda na wysokich obcasach przemyka ulicami P.i bierze udział w sesji zdjęciowej! Popieram akcję, wspominając własne ekstrawagancje ubiorowe :-)
    Kolejne kamyczki wzruszają, śmieszą, budzą grozę i podziw. Takie jest Twoje życie, które akceptujesz i dzięki temu zmierzasz ku rozprawieniu się z bezsennością. Dasz radę! Niech Ci się śnią piękne sny, niech noc przynosi prawdziwy odpoczynek! Buziaki i uściski:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jest coraz lepiej, dużo ze sobą rozmawiam(jakkolwiek to brzmi;-))i daję radę:-)) Dziękuję za pozytywny, życzliwy odbiór i przesyłam moc "pandzinych" uścisków:-))

      Usuń
  77. Przede wszystkim najlepsze życzenia - czerp dalej z życia pełnymi garściami :-)
    Oba wpisy przeczytałam z wielką przyjemnością - masz niezwykle lekkie pióro.
    Choć miałaś czasami pod górkę, idziesz dalej, bogatsza u silniejsza.
    Jesteś genialną pandą.
    Ps. Mój synek ma urodziny tego samego dnia, ale o godz. 5:05 :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najserdeczniejsze ucałowania dla małego Raczka i bardzo dziękuję za dobre sowa i ściskam mocno:-))

      Usuń
  78. Świetny zestaw kochana, idealne połączenie kolorystyczne:* Wyglądasz ślicznie jako panda hehe:* Pozdrawiam:*
    buziaki:*
    WWW.KARYN.PL || FACEBOOK || INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to natura potrafi dobrać kolory i ubrać ładnie misie;-))) Buziaczki:-)))

      Usuń
  79. Fakt jedno mamy Życie...jesteś z nim w świetnych stosunkach, gratuluje takiego podejścia,osobiście staram się jak mogę, ale wychodzi jak wychodzi hi hi ściskam przemiłą duszyczkę Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem i Panda ma ochotę rzucić się z mostu, ale w związku z tym, że ma wyobraźnię i jest estetką... na myśl o tym jakby po takiej akcji wyglądała(brr...uf...) znowu wdrapuje się na drzewo;-))) serdeczności:-)

      Usuń
  80. Ciekawa historia pisana kamykami...Też przekroczyłam ten "magiczny" wieki też nie czuję się seniorką...Dbajmy o siebie i swoje emocje,bo chwile nie trwają długo...
    Świetny kostium pandy i szalone radosne fotki.
    Pozdrawiam słonecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla "jaj" poszłam sobie wyrobić taką kartę Senior w supermarkecie...ale była śmieszna akcja;-)) Nie mam zamiaru się poddawać w niczym tylko dlatego, że zmieniła mi się cyferka z przodu:-)) Buziaki:-))

      Usuń
  81. No... nie mogę!!! Prawdziwa panda :D!!!
    Kolejną porcję kamyczków przeczytałam z zapartym tchem :)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No panda, jeden facio aż myślał(jak mnie zobaczył), że chyba nadużył alkoholu;-)) Całuski:-))

      Usuń
  82. Masz talent do pisania, z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam zdjęcia uroczej pandy. Wkrótce mam nadzieję, że napiszesz,a także wydasz jakąś powieść.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  83. Przemądra, przepiękna Kobieto...
    Czytając, wzruszyłam się i uśmiechałam na zmianę.
    Gdzieś miedzy wierszami wyczytałam, że od kilku dni można nazwać Cię seniorką. Chyba tylko nazwać, bo sposób w jaki chłoniesz świat wskazuje na nastolatkę :) Wszystkiego dobrego, najlepszego Ci życzę.
    Wzruszyłam się także, kiedy pisałaś o swojej Córce... Dzisiaj jadę do Ani, ale to co mnie czeka, to znów łzy i cierpienie. Bo kiedy jestem w Ich domu czuję na każdym kroku Jej obecność, tylko że Jej tam już nie ma... Cieszcie się sobą, życzę Wam dużo, dużo radości.
    Pozdrawiam Ciebie i Twoją Córcię bardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana...wdzięcznie dziękuję za każde Twoje dobre słowo...kłaniam Ci się nisko i nie ma słów, których użyć bym mogła aby pocieszyć Ciebie...powiem tylko jedno... Twoja Ania jest przy Tobie i w Tobie i na pewno by chciała, żebyś się uśmiechała i żyła jak najpełniej... może to głupie co powiem...ale ciągle uważam, że w życiu wszystko po coś jest, choć to coś często jest trudne, smutne i nie do pojęcia...całuję Ciebie serdecznie...Jesteś mi bardzo bliska i często o Tobie myślę... i myślę, jaka musisz być silna i jak inaczej teraz musisz widzieć kolory...nie wiem czy ja miałabym tyle siły, choć podobno do "twardych" należę. Ściskam z całej siły:-)

      Usuń
  84. haha rozbroiłaś mnie na maksa fotkami wyzwolonej pondy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolność, miłość i tak w kółko, aby jak najpóźniej dobiec do mety:-))

      Usuń
  85. Dzięki wielkie za ten wpis! jakbym swoje życie czytała... Po rozstaniu z mężem nr 2 oblałam terpentyną jego największy obraz (malarz to był) z wielkiej złosci. Pozdrawiam, też 60 :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger